https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzka prawda o rodzinności Polaków i dawcach nerek

wsz
Ile w ubiegłym roku w „Juraszu” przeprowadziliście przeszczepów nerek, których dawcami byli bliscy?

Ile w ubiegłym roku w „Juraszu” przeprowadziliście przeszczepów nerek, których dawcami byli bliscy?

Przeprowadziliśmy 71 przeszczepów, w tym dwa rodzinne.

<!** Image 2 align=none alt="Image 171930" sub="prof. Zbigniew Włodarczyk
fot. Collegium Medicum, Bydgoszcz">

To bardzo mało...

Niestety, w Polsce jest z tym problem. Zaledwie kilka procent to przeszczepy rodzinne. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej jest to 30-40 procent. A w Skandynawii nawet połowa przeszczepów pochodzi od rodziny.

Polacy chełpią się czasem swoją rodzinnością, a tu taki problem...

Widać ta rodzinność jest na pokaz. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale taka jest gorzka prawda. Tymczasem nerka od członka rodzinny jest najlepsza. Groźba odrzucenia i powikłań jest mniejsza, a ryzyko dla dawcy niewielkie.

<!** reklama>

A pozyskanie organów od osób zmarłych dalej pozostało kłopotliwe?

No, niestety, tak. Nie mamy obowiązku pytać rodziny o zgodę na pobranie organów. Zawsze jednak pytamy. Śmierć mózgu jest często spotykana. Na przykład w wyniku urazu czaszki. Polska nie odbiega pod tym względem od krajów zachodnich. Tymczasem nawet na mapie Polski mamy regiony, gdzie pobieranie organów jest znacznie rzadsze. W Zachodniopomorskiem na milion mieszkańców narządy pobierane są od 60 dawców. Natomiast w Podkarpackiem to dwa, trzy przypadki. Tak również problem społeczny. Lekarze nie chcą stwierdzać śmierci mózgu, a rodziny nie zgadzają się na oddanie organów bliskich.

A czy miał Pan dylemat - jako lekarz - że pacjent umiera, bo nie ma dawcy?

Codziennie mamy takie dylematy. W całym kraju na przeszczep nerki czeka ponad 2,5 tysiąca osób. Średni czas czekania na ten organ to dwa lata.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski