Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godzina wychowawcza na wokandzie

Redakcja
Nieliczne to przypadki, gdy nauczyciel, przyparty do muru złym zachowaniem podopiecznych, kieruje sprawę do sądu. Matematyczka z Suwałk to zrobiła. I w środowisku zawrzało, bo doszło do precedensu.

Nieliczne to przypadki, gdy nauczyciel, przyparty do muru złym zachowaniem podopiecznych, kieruje sprawę do sądu. Matematyczka z Suwałk to zrobiła. I w środowisku zawrzało, bo doszło do precedensu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 196995" sub="Przemoc w szkole obecna jest nie od dziś. W ostatnich latach agresja dotyka także nauczycieli, którzy wobec przemocy słownej czy fizycznej często czują się bezsilni. / Fot. Thinkstock">To raczej uczniowie są bardziej skorzy do skarżenia na pedagogów, zwłaszcza odkąd uświadomiono im, jakie mają prawa i co to znaczy nietykalność cielesna. W zeszłym roku w białostockiej szkole zdenerwowany wuefista złapał za kark niesfornego ucznia. Sąd warunkowo umorzył postępowanie, orzekając jednak, że złapanie za kark było naruszeniem nietykalności cielesnej nastolatka.

<!** reklama>Przemoc telefoniczna

A co się dzieje, gdy uczeń obrazi nauczyciela? W naszym regionie trudno znaleźć przypadek sądowego rozstrzygania szkolnych sporów. Sprawy kończą się najwyżej na policyjnym komisariacie. Pani Elwira, (20-letni staż pracy), nauczycielka biologii w jednej z podbydgoskich szkół, wspomina dwa incydenty: - W mojej trudnej wychowawczo klasie uczyła się zdolna dziewczyna, blisko zaprzyjaźniona z osiedlowymi czarnymi owcami. Zwróciłam jej uwagę, że zbliża się koniec roku, a więc powinna bardziej zadbać o oceny. Nie spodziewałam się, że na moje uwagi fatalnie zareaguje buńczuczny chłopak uczennicy. Szybko zdobył mój numer telefonu...

Pani Elwira odebrała SMS z groźbami, a krótko potem zadzwonił telefon. - Rozpoznałam te osoby po głosie - wspomina. - Nie wahałam się zawiadomić policji, ponieważ nie dość, że grożących mi chłopców uczyłam, to w dodatku mieszkali blisko mnie! Policja namierzyła podane przeze mnie osoby. Jak się dowiedziałam później, moi prześladowcy zostali solidnie przesłuchani. Już nigdy więcej mnie nie zaczepiali. Policja zamknęła jednak to dochodzenie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu...

Innym razem nauczycielka odebrała od ucznia SMS o treści: „Spalę cię”. - Uważam, że niewłaściwie wtedy zareagowałam, bo zamiast pójść na policję, zwróciłam się do mojego dyrektora, który wyjaśnił sprawę na poziomie szkoły - mówi kobieta. - To za mało, za łagodnie jak na tak poważną groźbę, bo przecież treść tego SMS-a wiele mówi o mentalności nadawcy, o jego braku skrupułów...

Szkoła ma wiele możliwości reagowania na złe zachowanie wychowanków. Na początku wzywani są rodzice. Rozmawia z nimi wychowawca klasy, a w poważniejszych sprawach dyrektor szkoły, pedagog (który może zaproponować kontakt z poradnią psychologiczno-pedagogiczną), wreszcie przedstawiciele kuratorium.

Kukułcze jajo

W katalogu środków zaradczych jest również współpraca z policją, z sądem rodzinnym, co może skutkować przydzieleniem dziecku kuratora, ale jest to jedna z ostatecznych instancji. - Raczej nie praktykuje się przenoszenia ucznia do równoległej klasy, bo to niewiele daje - mówi pani Elwira. - Przenosiny do innej szkoły także są dyskusyjne. Podrzucanie kukułczego jaja innemu dyrektorowi może skończyć się podobnym „prezentem” z jego strony...

Uczniowie w sądzie

W głośnej ostatnio suwalskiej sprawie - matematyczka kontra uczniowie - szkoła zrobiła podobno wiele, by niezdyscyplinowaną klasę ujarzmić własnymi siłami. Bez efektu. Przypomnijmy, o co chodziło. Według matematyczki, młodzież notorycznie uniemożliwiała prowadzenie lekcji, rozmawiając ze sobą, dzwoniąc z komórek, obrzucając nauczycielkę obelżywymi wyzwiskami. Dzieci zdradziły zaś, że ich koledzy sikali do butelek i puszek po napojach. Zdesperowana nauczycielka uderzyła do najwyższej instancji, do sądu, pomijając kuratorium.

- Jest to pani z kilkudziesięcioletnim stażem pracy, bardzo doświadczona zawodowo. Z tą, przyznaję, trudną wychowawczo klasą, na którą było wiele skarg od innych nauczycieli, pracowała tylko rok - mówi Andrzej Raczyło, dyrektor białostockiej delegatury Kuratorium Oświaty w Suwałkach. - Szkoła radziła sobie zwykle z tą młodzieżą bądź zawiadamiała o problemach nas. Teraz dowiedzieliśmy się o wszystkim po fakcie, gdy właściwie nawet opinia publiczna już wydała osąd, w tym rodzice, lokalni celebryci, broniący swoich dzieci, które, o czym opiekunowie dobrze wiedzą, aniołami nie są...

Skarżąca młodzież nauczycielka nie rozmawia z mediami. Rozprawę wyznaczono na 1 października. Kto jest winny? Komu pierwszemu puściły nerwy? - Nieważne komu. Nikt nie ma prawa rzucać obelgami - uważa dyrektor Raczyło. - Co zaskakujące, to uczennica zwróciła się obelżywie do nauczycielki. Co ja bym zrobił na miejscu obrzuconej przekleństwami matematyczki? Do mnie się jeszcze nigdy uczeń w ten sposób nie odezwał... Pewnie też bym tego nie darował, pytanie tylko, czy zdecydowałbym się zawiadomić policję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!