Kierowcy przestali się skarżyć na mandaty wystawiane przez straż miejską. Strażnicy nie mają solidnych podstaw do karania piratów drogowych. Lada dzień to się zmieni.
Od tygodnia w Bydgoszczy są ustawiane kolejne znaki ostrzegające o automatycznej kontroli prędkości. Wielu kierowców odruchowo zwalnia, ale po przejechaniu oznakowanego odcinka czują się rozczarowani. - Znaki miały informować o rzeczywistych miejscach kontroli - mówi kierowca Mariusz Ruzel. - Tymczasem wygląda to teraz tak, że cała Bydgoszcz zostanie oznakowana tymi tablicami, a kontrole i tak będą odbywały się na partyzanta.<!** reklama>
Znaki ostrzegające o kontrolach radarowych to wynik zmian w przepisach o ruchu drogowym. Zgodnie z nimi strażnicy miejscy mogą kontrolować prędkość tylko na oznakowanych trasach. Municypalni od stycznia czekali na rozporządzenie, które określiłoby, w jaki sposób mają być oznakowane takie miejsca. Do rozpoczęcia pomiarów potrzebne jest im jeszcze jedno rozporządzenie ministra infrastruktury, określające szczegółowe warunki kontroli. Ma ono zostać wydane w najbliższych dniach. - Posiadamy opinię z ministerstwa, która uprawniała nas do prowadzenia takich kontroli, także przed wejściem w życie brakujących rozporządzeń - mówi rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy Arkadiusz Bereszyński. - Jednak nie tylko my mieliśmy wątpliwości, czy kierowcy ukarani po 1 stycznia tego roku mogliby podważać nałożone mandaty. Z tego powodu kontroli nie prowadziliśmy. Przypominam jednak, że policjant z popularną suszarką może stanąć na każdej ulicy bez względu na to, czy są tam znaki o kontroli, czy nie.
Gdzie znów będzie można natknąć się na czerwoną skodę strażników z fotoradarem? - Znaki ustawiliśmy w ponad 20 punktach - mówi rzecznik ZDMiKP, Krzysztof Kosiedowski. - To, między innymi, ulice Jagiellońska, Fordońska, Korfantego, Grunwaldzka, Szubińska i Wojska Polskiego. Wszystkie miejsca zostały oznaczone na wniosek policji i straży miejskiej.
Jak zaznaczają municypalni, to jednak pierwszy etap. Kierowcy powinni spodziewać się w ciągu kilku miesięcy kolejnych znaków informujących o możliwej kontroli radarowej.
Co jest brane pod uwagę przy typowaniu miejsc do pomiarów prędkości? - Decydująca była opinia policji. Bardzo cenne są też nasze wcześniejsze doświadczenia z kontrolami oraz opinie mieszkańców. Wiele sygnałów dociera do nas za pośrednictwem rad osiedli oraz mediów - dodaje Arkadiusz Bereszyński.
Policjanci niechętnie dzielą się informacjami na temat ulic, gdzie najczęściej prowadzą kontrole radarowe z użyciem „suszarek”. Jednak wielu kierowców na pamięć zna miejscówki radiowozów. Są to, między innymi, Fordońska, Kamienna, Nad Torem, Akademicka, Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Jana Pawła II i Szubińska.
Maszty na fotoradary postawione przez drogowców z GDDKiA, są już pod kontrolą inspektorów drogowych. W sumie było to 65 słupów. Tylko w jednym nie można było zamontować urządzenia pomiarowego, więc zostanie zdemontowany. Teraz 35 swoich masztów oraz 6 urządzeń rejestrujących przekazuje policja. - System fotoradarów pod naszymi skrzydłami zacznie działać 1 lipca - mówi naczelnik Delegatury Północ Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Dariusz Bratoszewski. - Docelowo chcemy, by w każdym maszcie było urządzenie rejestrujące. Maszty będą rotacyjnie wyposażane w aparaturę pomiarową.
Na razie czekamy na rozporządzenie określające szczegóły pomiaru. Z ustawy wynika, że kierowcy mają tylko 10 km na godzinę tolerancji powyżej dopuszczalnej prędkości.
Część kierowców obawia się, że to paradoksalnie może być bardziej dokuczliwe rozwiązanie niż obecne przepisy. Policjanci, dokonując teraz pomiarów często ustawiali wyższą tolerancję, sięgającą nawet 21 km/h.
Najwięcej emocji budziły fotoradary wykorzystywane przez gminne straże. W regionie wielu kierowców nacięło się, między innymi, na kontrole organizowane w gminie Kęsowo (droga w stronę Gdańska). Radar był tam celowo ukrywany w krzakach lub pod siatką maskującą. Zamiast starań o poprawę bezpieczeństwa często zwyciężała pokusa szybkich zysków.