https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gazetą dostał po brudnych łapkach

aga
Maciej Zieliński klientów miał sporo. Handlował w okolicy ulicy Madalińskiego, gdzie mieszka, oraz na Błoniu.

Maciej Zieliński klientów miał sporo. Handlował w okolicy ulicy Madalińskiego, gdzie mieszka, oraz na Błoniu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 104724" sub="Mały wycinek ogłoszenia sądu z poniedziałkowego „Expressu”">Dziewiętnastoletni diler proponował marihuanę w różnych cenach. Pół grama kosztował u niego od 10 do 15 złotych. Pozbywał się jednorazowo od jednej do sześciu działek. Anons to analiza sprzedaży od 2005 do 2007 roku. Lista jego transakcji jest zaskakująco długa. Jak można zobaczyć w poniedziałkowym „Expressie” (ogłoszenia - str. II ), zajmuje bowiem w gazecie aż dwie szpalty. Kara? Dwa lata pozbawienia wolności z zawieszeniem na pięć lat, grzywna. Oskarżonego zobowiązano do podjęcia pracy zarobkowej lub nauki, na okres próbny przydzielono mu także dozór kuratora. No i bolesna sprawa, przepadek korzyści finansowej (6598 zł), wreszcie podanie wyroku do publicznej wiadomości.

<!** reklama>- Sąd w uzasadnionym przypadku decyduje się na opublikowanie wyroku i jak widać nie dotyczy to wyłącznie kary za prowadzenie w stanie nietrzeźwym - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Prowadzący sprawę uznał, że taka forma przekazania wyroku odniesie skutek, że wpłynie na oskarżonego.

Skąd sąd miał tak szczegółową wiedzę na temat działalności handlarza? - Często dilerzy prowadzą, tak zwane kalendarzyki. Dokumentują zakup większych ilości narkotyków i ich dalszą sprzedaż wraz z uzyskanymi z tego tytułu dochodami. Tak mogło być i w tym przypadku - podpowiada komisarz Sławomir Szymański, naczelnik Wydziału Prewencji KMP Bydgoszcz.

Sąd nie powstrzymał się też od publicznego ukarania niejakiego Piotra Rupiczaka, rocznik 1989. Mężczyzna ten, to bywalec Polo Marketu przy Broniewskiego. „Klient” wspólnie z innymi mężczyznami wyniósł ze sklepu 15 puszek piwa, a zatrzymywany przez pracownika, dopuścił się wobec niego gróźb karalnych, wreszcie... - Strasznie go pobił - relacjonuje kierowniczka sklepu. - Muszę powiedzieć, że często mamy do czynienia z agresywnymi klientami. Jest ich kilkunastu. Mamy monitoring i na widok tych niebezpiecznych osobników wzywamy policję.

I słusznie, bo Piotr Rupiczak oprócz grzywny, oprócz obowiązku uiszczenia opłat sądowych i kary więzienia w zawieszeniu, ma zakaz zbliżania się do Polo Marketu i do pobliskiego Netto. Nie wolno mu się też zbliżać na odległość wzroku do pokrzywdzonych, a także kontaktować się z nimi w formie pisemnej, ustnej i za pośrednictwem innych ludzi.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski