Tak zwane Państwo Islamskie przyznało się do tego ataku. – Francja po raz kolejny zapłaciła ofiarę krwi – napisał w sieci prezydent kraju Emmanuel Macron. Pochwalił on, podobnie jak minister spraw wewnętrznych sprawną i szybką interwencję policji.
Jak podali śledczy po zabójstwie napastnik usiłował wedrzeć się do pobliskich lokali, został jednak powstrzymany przez ludzi, którzy zabarykadowali się w środku. W tym czasie w drodze byli już stróże porządku.
Kiedy nie powiodło się obezwładnienie napastnika padły w jego kierunku strzały. Nożownik, którego personaliów nie ujawniono zginął na miejscu.
- Policjanci przybyli szybko i podobna była ich reakcja - opowiadała dziennikarzom kobieta, która obserwowała zajście z pobliskiego baru. - Kiedy wyszłam z lokalu widziałam jakiegoś mężczyznę, który leżał bez ruchu na ziemi - dodała.
Bandytę widział tez Jonathan, kelner z jednej z miejscowych restauracji. - Miał nóż w ręku, zachowywał się jak szaleniec - mówił AFP.
Dodał on, że jedna z rannych przez napastnika kobiet zdołała uciec i schronić się w pobliskim barze. Bandyta ruszył za nią, nie udało mu się na szczęście dobiec do ofiary. Dwie ranione przez niego osoby przebywają w stanie ciężkim, jak podały służby medyczne.
- To był atak tchórza, policja działała spokojnie i profesjonalnie – dodał minister spraw wewnętrznych Gérard Collomb.
To kolejny terrorystyczny zamach we francuskiej stolicy. Ten najbardziej tragiczny miał miejsce 13 listopada 2015 roku, kiedy w Paryżu szaleli zamachowcy z bronią w ręku i zamachowcy samobójcy. Zabili wtedy 130 osób.
POLECAMY: