Tradycyjna parada z okazji zburzenia Bastylii w Paryżu była tym razem skromniejsza. Mniej żołnierzy i sprzętu, był za to hołd i pieniądze dla tych, którzy walczyli na pierwszej linii z koronawirusem.
STORYFUL/x-news
Mowa o pielęgniarkach, które zmagały się podczas najgorszego po wojnie kryzysu w tym kraju. Poza podzięką rząd zobowiązał się do wypłacenia pielęgniarkom i innym pracownikom służby zdrowia dodatkowo po 183 euro miesięcznie.
14 lipca to zazwyczaj defilada na Polach Elizejskich, a wieczorem tradycyjne fajerwerki. Ale po raz pierwszy od 1945 roku ceremonia ustąpiła miejsca pracownikom opieki zdrowotnej, których walkę z epidemią prezydent Emmanuel Macron przyrównał do „wojny”.
W tym roku defilowała tylko połowa żołnierzy, około 2000. W czasie największego święta Francji skupiono się głównie na walce z wirusem, która też zaangażowała wojsko.
Zamiast światowych liderów wśród zaproszonych gości byli lekarze i pielęgniarki, ale też pracownicy supermarketów i domów opieki, którzy sprawili, że w tym trudnym okresie kraj jednak funkcjonował. Wśród gości honorowych były też rodziny pracowników medycznych, którzy zmarli na wirusa.
- Wyjątkowo w tym roku nasze armie… oddały główne miejsce kobietom i mężczyznom w fartuchach szpitalnych, którzy walczyli z wirusem i pozostali „zaporą w czasie kryzysu” - mówił Macron.
Obecnym przedstawicielom Niemiec, Szwajcarii, Austrii i Luksemburga podziękowano za przyjęcie 161 pacjentów z Francji na leczenie z koronawirusa.
Francuzi oczekiwali od Macrona, by powiedział jak będzie walczył z drugą falą pandemii. Tego nie usłyszeli, za to francuscy eksperci ds. zdrowia wzywają rząd do wprowadzenia obowiązku noszenia masek w zamkniętych pomieszczeniach, przypominanie o konieczności zachowania dystansu, szczególnie w okresie wakacyjnym.
Nie usłyszeli też Francuzi, jak ekipa Macrona wyciągnie kraj z recesji, która nadal rujnuje rynek pracy, a pompowane miliardy euro nie przynoszą spodziewanych efektów.
Konkretem było zawarcie przez francuski rząd i związki zawodowe umowy o zwiększeniu wynagrodzenia pracownikom służby zdrowia o 8 miliardów euro - ruch, który - jak przyznał premier - był już mocno opóźniony.
Większość podwyżek pójdzie do pielęgniarek i opiekunów społecznych, którzy otrzymają średnią miesięczną podwyżkę w wysokości 183 euro. 450 milionów euro skieruje się do lekarzy pracujących wyłącznie w sektorze publicznym, by nie przechodzili do prywatnych klinik.
- Nikt nie może zaprzeczyć, że jest to historyczny moment dla naszego systemu opieki zdrowotnej - mówili przedstawiciele rządu po siedmiu tygodniach negocjacji ze związkami zawodowymi.
Jednak niektóre związki odrzuciły umowę i zapowiadają protesty. Te wydają się być pewne i z tego powodu, że prezydent Macron zasugerował, że szybko podejmie działania mające sfinalizować kontrowersyjną reformę emerytalną, która na czas pandemii trafiła do „lodówki”.
Źródło:
RUPTLY
