Folwark zwierzęcy? Dlaczego nie!

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/jakubowski_jaroslaw.jpg" >Ogłoszenie w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Bydgoszczy w pierwszej chwili może wprawić w zdumienie. Miasto szuka gospodarstwa do „przechowywania” świń, krów, koni i innej trzódki odbieranej złym gospodarzom? Bardziej to pasuje do gminy wiejskiej, ale nie do stolicy województwa. 

Okazuje się jednak, że i w Bydgoszczy hoduje się zwierzęta gospodarskie, zwłaszcza na obrzeżach miasta. Nie ma ich może zbyt wiele i trudno przypuszczać, że wyłoniony w przetargu „Noe” będzie miał mnóstwo zleceń, ale w sumie dobrze, że takie sprawy są regulowane. Instytucjonalne rozwiązanie kwestii co robić ze zwierzakami odbieranymi właścicielom dowodzi poniekąd naszego poziomu cywilizacyjnego. Do tej pory radzono z tym sobie na zasadzie „jakoś to będzie”, bardzo u nas zresztą popularnej. Dobre i to, chociaż znacznie lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie stałego zwierzęcego przytuliska „na wszelki wypadek”.

<!** reklama>Jedno, co może budzić wątpliwości, to koszty tego przedsięwzięcia. Ogłoszenie „o zapytaniu ofertowym” zakreśla przedział cenowy od 3 do 14 tysięcy euro. Tyle miasto będzie płaciło kontrahentowi za samą gotowość przyjęcia zwierząt gospodarskich w 2012 roku. Nie jest to jakaś szokująca kwota, ale warto odnotować, że ustawodawca nakłada na samorząd kolejny obowiązek, za którym nie idzie wsparcie finansowe. Ratusz będzie musiał znowu głębiej poszukać pieniędzy. W naszych kieszeniach. Ale umówmy się, są większe powody do narzekań. To jak traktujemy zwierzęta, świadczy o tym, jakimi jesteśmy ludźmi. Obyśmy też byli ludzcy dla siebie.