https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fachowcy są w cenie

Małgorzata Pieczyńska
Od września w Zasadniczej Szkole Zawodowej Elektronicznej w Bydgoszczy nie powstanie klasa kształcąca uczniów w zawodzie monter-elektronik
Od września w Zasadniczej Szkole Zawodowej Elektronicznej w Bydgoszczy nie powstanie klasa kształcąca uczniów w zawodzie monter-elektronik Tomasz Czachorowski
Mało chętnych do nauki zawodu. W wielu bydgoskich zawodówkach kandydatów było mniej niż miejsc, więc ratusz zamknął osiem klas.

[break]
Pierwszy nabór do zawodówek wypadł dość słabo. Młodzież woli kontynuować naukę w liceach i technikach. Ceni bardziej maturę niż zawód. Z powodu małej liczby chętnych, wielu szkołom nie udało się utworzyć klas jak to planowały. Tak było w zawodówce budowlanej, chemicznej, elektronicznej, handlowej, mechanicznej, drzewnej, samochodowej i spożywczej, gdzie zlikwidowano po jednym oddziale. We wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych, prowadzonych przez miasto, bez przydziału zostało 239 kandydatów, na których czeka 527 wolnych miejsc. Obecnie trwa rekrutacja uzupełniająca.

Pierwszy raz nie będzie żadnej klasy w Zasadniczej Szkole Zawodowej Budowlanej. - Chcieliśmy utworzyć trzy klasy - mówi Magdalena Popielewska, dyrektorka placówki. - Polskie Stowarzyszenie Dekarzy zwróciło się do nas o kształcenie kadr. Kierunek dekarz powstał, ale chętnych zabrakło. Zaledwie trzy osoby się zgłosiły. Zawodu murarza-tynkarza chciało uczyć się tylko dwóch kandydatów. Podobnie było w przypadku klasy monter zabudowy i robót wykończeniowych w budownictwie. Zaskakujące jest to, że po ukończeniu tego kierunku można uzyskać 3 kwalifikacje zawodowe: montera suchej zabudowy, robót malarsko-tapeciarskich oraz posadzkarsko-okładzinowych, a i to nie skusiło - dodaje.

W „elektroniku” miała powstać jedna klasa zawodowa o specjalności monter-elektronik. - Niestety, mieliśmy tylko dziewięciu chętnych i klasy nie będzie - mówi Roman Wojciechowski, dyrektor ZSElektronicznych.

W zawodówce samochodowej również nie udało się utworzyć nowego kierunku - mechanik motocyklowy. - Zgłosiło się raptem 5 osób. U nas nie jest jednak źle, bo tak jak w ubiegłym roku będziemy mieli dwie klasy zawodowe. W jednej kształcić będą się mechanicy, a w drugiej elektromechanicy pojazdów samochodowych - podkreśla Janusz Tomas, dyrektor ZSSamochodowych.
Na rynku brakuje fachowców. Właściciele firm potrzebują, m.in., murarzy, zbrojarzy, instalatorów, dekarzy. Zatrudniliby ich od ręki. Choć szkoły promują się na targach edukacyjnych, a nauczyciele odwiedzają gimnazja w regionie, efekty są marne. Dlaczego? - Niestety, zlikwidowanie od 2012 roku techników uzupełniających zamknęło niektórym mniej zdolnym uczniom zawodówek ścieżkę kształcenia - zauważa dyrektor Roman Wojciechowski. - Nie pomaga też myślenie rodziców, którzy przekonują dzieci, że lepiej mieć maturę. Nie biorą pod uwagę tego, że na rynku pracy potrzeba fachowców. Być może receptą dla zawodówek byłoby zwiększenie wymagań na maturze, podniesienie progu punktowego, ale to mogłoby w konsekwencji spowodować upadek prywatnych uczelni - dodaje.

Szkoły zawodowe próbują ratować się jak mogą. Niektóre decydują się na organizowanie kursów kwalifikacyjnych dla dorosłych, które kończą się egzaminem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe.

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wwz
ok, siedź na d..e i się użalaj że się nie da. Niewygodne ale nie zagrażające życiu położenie powoduje stres. Powstałą agresję można skierować w siebie lub na zewnątrz. Można się nad sobą użalać, a można zrezygnować na jakiś czas z życia społecznego i poświęcić się szukaniu rozwiązania. Sam zdecyduj jak bardzo jesteś zdeterminowany do tego by coś w swoim życiu zmienić. Nikt nie żyje wiecznie - lekarze kosztują - pieniądz to czas - czas zacząć zarabiać :) Powodzenia.
Ł
Łukasz
Niektórzy w ogóle nie kończą studiów, a zarabiają dużo więcej, niż ci po studiach. A ile jest przypadków, że wykształcony inżynier, pracuje w firmie u kmiota, który nawet dobrze po polsku nie potrafi się wysłowić ? Daje tam się tyrać, ale niestety, jego prosty szef ma kasę, więc mu służy. Ja bym do takiej firmy nie poszedł za żadne skarby, bo mam honor, a honoru cię na studiach nie nauczą, tylko w rodzinie. Poza tym zaprzeczasz sam sobie, bo skoro uważasz, że studiowanie nie jest czasem straconym, to bez sensu jest pisać, że są kiepskie studia : nie straciłem czasu, bo byłem na studiach, ale kiepskich, oki, tylko co z tego mam, oprócz satysfakcji i wiedzy większej niż przeciętny
człowiek ? Płótno w kieszeni. Niektórzy ludzie, nawet po prestiżowych uczelniach i elitarnych kierunkach, nie dojdą do takich pieniędzy, jak ich rówieśnicy po zawodówce, bo niektórych rzeczy, nie da się nauczyć, jeszcze trzeba być trochę cwanym i posiadać tzw. 7 zmysł, a to cechy wrodzone i osobowościowe w formie daru, który ktoś ma lub nie, podobnie jak talent plastyczny.
K
Kazek
Święte słowa. Miasto i państwo to dojna krowa dla pseudoszkółęk. Plakaty, reklamy i hasła typu "100% zdawalności" hahahahahah chyba do szkoły zdawalności bo potem 0. Zwykli cwaniacy i złodzieje.
w
wwz
No i tu właśnie tkwi problem. Po pierwsze, nie powiedziałem że każdy musi być inżynierem, tylko że kończył kiepskie studia (różnie bywa z kierunkami nawet na renomowanych uczelniach) , albo sam jest d..a. Bo tylko ktoś taki mówiłby że studia to czas stracony. Co to za banał "studia to studia". Można skończyć UKW jako pasjonat i dobrze sobie radzić w życiu a można przeczołgać się przez Jagiellonkę i narzekać, że nie ma pracy.
Co do matematyki, niestety dziś wszystko sterowane jest elektronicznie i konieczne są podstawy matematycznego myślenia, nawet w zawodówce. Cały artykuł jest o tym, że jest praca dla fachowców (w domyśle umiejętnych technicznie-matematycznie). Dla nie-matematycznych są nawet kierunki jak "psychologia w biznesie". Nauczą cię tam kłamać manipulować i wykorzystywać całą wiedzę niezgodnie z etyką. Po drugie, arytmetyka.
Z samych dziennych kierunków, każdego roku wychodzi od 30 do 90 magistrów. Potrzebnych jest 7000 po kierunkach ścisłych i 700 po humanistycznych (zgodnie z wykształceniem). Więcej się załapie ze ścisłych. Reszta to zawody wymagające umiejętności miękkich.Z innej beczki, jeżeli chcesz prowadzić terapię zaraz po studiach bez zdobycia doświadczenia pod czyimś nadzorem to ja bym twoim pacjentem nie chciał być...
Ł
Łuklasz
Co to znaczy kiepskie studia ? Studia, to studia. Nie każdy będzie inżynierem i faktycznie są osoby, które z matematyką, nie tyle stoją na bakier, co nie chcą z nią mieć nic wspólnego w życiu zawodowym. Na tym polega różnorodność umysłów. Świat nie może składać się z samych inżynierów i maszyn, bo jak taki inżynier dostanie w głowę od stresu, to potrzebny będzie psycholog, żeby go wyleczył. Fachowcem po szkole nie jesteś, a każdy chce osoby z doświadczeniem, więc ciekawe, jak je zdobyć. Kreatywność, to nic innego, jak marzenia pracodawcy, że przyjdzie omnibus i za skromną pensyjkę, udoskonali mu firmę, która zarobi kokosy, np. super skuteczny przedstawiciel handlowy, który sprzeda towaru za miliony.
w
wwz
Jeżeli ktoś uważa studia za stracony czas to znaczy, że albo kończył kiepską uczelnię albo sam jest do niczego. Co stoi na przeszkodzie żeby się przeszkolić na operatora tokarki czy innej obrabiarki? Z matematyką na bakier? Internet służy nie tylko do użalania się nad sobą w komentarzach i przeglądania "fejsa". Może brzmi to szorstko ale trzeba się otrząsnąć i brnąć do przodu. Inna sprawa, że nikt nie mówi, że ta "praca dla fachowców" to często monotonne i ciężkie zajęcie bez wizji awansu. Ciekawe zajęcia są dla inżynierów ale niestety też dla, co najmniej, dobrych i najlepiej z jakimś stażem w zawodzie. Problemem jest brak możliwość zdobycia doświadczenia, a rozwiązania, które są proponowane tworzą rzesze "prekariuszy". Po samej szkole mało kto jest "fachowcem", ale to nie znaczy że przez lata ma pracować na umowie o dzieło. Problemem nie jest brak szkolnictwa zawodowego dla nastolatków tylko dla dorosłych. Ktoś kto poszedł na politologię czy stosunki międzynarodowe nie sprawdziłby się w takiej szkole jako nastolatek. Nadużywanym słowem jest kreatywność. Potrzeba ludzi kreatywnych, innowacyjnych, z wizją (i nie chodzi o wynalazki typu miotła z radiem i lampką). Potrzebny jest silny ośrodek akademicki. Wspieranie firm produkujących lokalnie na cały świat. Nie chodzi tylko o przemysł jak zachem czy belma ale np IT, którego jest bardzo mało.
Ł
Łukasz
Akurat święte słowa. Sam uległem trendom pod koniec lat 90 i skończyłem studia. Teraz nie mam pracy, a jak są propozycje, to za najniższą. Mogłem iść do zawodówki, zaoszczędziłbym sobie czasu i nerwów i korzystałbym z uroków życia nastolatka, a po 5 zmarnowanych latach na uczelni, miałbym już niezłe zaplecze i doświadczenie. Gdyby nie docenili mnie w kraju, pracowałbym, za konkretną kasę na zachodzie Europy. A tak, jedno wielkie g...no !!!
C
Czesław
Za parę lat kolejny wysyp kalek życiowych po studiach .... W przyszłości chyba najpewniejsza robota będzie w opiece społecznej .
B
Ben
A wystarczyłoby zbadać działalność tak zwanych szkół, czyli prywatnych zawodówek bez warsztatów, zaplecza, pracowni i specjalistów oddanych szkole znających się także na nauczaniu. Za to dających tablety, wycieczki i inne atrakcje . Zatrudniają na śmieciówki więc z dotacji starcza na wielotysięczne pensje dla szefów i te gadżety. A kształcenie? W d**** i tyle..
m
maus
przez idiotyczną politykę edukacyjną młodym ludziom wmówiono że liczą się tylko po studiach.Dlatego mamy rzesze bezrobotnych politologów ,"specjalistów" od zarządzania czy stosunków międzynarodowych a znalezienie człowieka który umiał by obsłużyć tokarkę graniczy z cudem
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski