Do najlepszego wyniku z brodą, uzyskanego notabene w Grudziądzu, seniorek, Ewy Kasprzyk z 1986 roku, brakuje jej jeszcze 19 setnych sekundy. To dużo i mało. Ale śledząc postępy zawodniczki Czwórki Żory, możemy się spodziewać, że i on w niedalekiej przyszłości zostanie pobity.
Po czwartkowym biegu na 100 m, w którym uległa tylko Amerykance Candace Hill, szczęśliwa19-letnia lekkoatletka odpowiadała na pytania dziennikarzy.
Jak ocenia Pani swój bieg?
Zacznę od tego, że mam mokrą rękę od zbierania gratulacji i za chwilę będzie mi się lepić. Zrobiłam życiówkę, pobiłam swój rekord Polski, postawiłam się najlepszym zawodniczkom na świecie w mojej kategorii wiekowej.
Co było ważniejsze – nogi czy głowa?
Moim zdaniem głowa, bo nogi są gotowe. Wynika to z tego, że bardzo dobrze przepracowałam zimę. Treningi były bardzo mocne, wszystko dobrze się układało. Powtórzę, najważniejsza była psychika.
Czy w tym sezonie uda się jeszcze poprawić najlepszy wynik z Bydgoszcz – 11,12?
Zobaczymy jak pójdzie z treningiem, jak pójdzie z nogami, jak pójdzie z głową.
Media, kibice już od dłuższego czasu zachwycają się Pani wynikami. Finał w Bydgoszczy był chyba najważniejszym biegiem w Pani sportowej karierze.
Moja kariera tak naprawdę dopiero się zaczyna. Oczywiście był to dla mnie bardzo ważny start. To były moje trzecie mistrzostwa świata i – jak widać – z roku na rok idę coraz wyżej.
W półfinałach wyglądało tak, że późniejsza zwyciężczyni, Amerykanka Candace Hill, nieco przespała start. Gdyby tak samo było w finale, to mogłaby Pani jej uciec. Niestety, w decydującym o medale biegu Hill miała start rewelacyjny.
Start jest bardzo ważny. W sprintach zaspanie w blokach nie wybacza. Na czterysta metrów można jeszcze nadrobić dystans, w naszej konkurencji nie ma na to szans.
Amerykanka była dobrze przygotowana do tej konfrontacji. Ja przegrałam z nią tylko pięć setnych sekundy, można powiedzieć nawet nie pół stopy, raczej pół paluszka. Dla mnie ta rywalizacja była motywacją, by jeszcze więcej trenować.
Czy czuje Pani sympatię ze strony kibiców?
Czuję wsparcie ze strony wszystkich ludzi, którzy mnie dopingują, a po biegu czekają na mnie.
Przed Panią kolejne bardzo ważne zawody, czyli olimpiada w Rio de Janeiro. Jak będą wyglądały Pani przygotowania do igrzysk?
Po mistrzostwach pojadę do domu, odpocznę może jeden dzień. A jeśli chodzi o Rio, to mam nadzieje, że moja trenerka poleci ze mną do Brazylii, bo bez niej nie dam rady, przede wszystkim będę mogła mieć problemy, by poradzić sobie ze stresem.
Czy po wyniku uzyskanym na mistrzostwach świata można powiedzieć, że finał w Rio jest bliżej?
11.12 - czy to może dać finał? Pożyjemy, zobaczymy. Na koniec chciałabym jeszcze podziękować wszystkim za wsparcie, za to, że byli ze mną. No i... spodziewajcie się jeszcze szybszych biegów.