<!** Image 1 align=left alt="Image 30640" >Kiedy na reżyserskim krzesełku zasiada Marc Forster, to mając w pamięci „Marzyciela” czy „Czekając na śmierć”, można w ciemno zakładać, że powstanie coś nietuzinkowego. I rzeczywiście, także jego najnowszy film „Zostań” spełnia to założenie. Do młodego, ale już dobrze prosperującego psychiatry, Sama (gra go Ewan McGregor) trafia Henry, student trzeciego roku sztuk pięknych. Sam został przez koleżankę po fachu uprzedzony, że będzie to tzw. ciężki przypadek, lecz nie podejrzewał, że aż tak ciężki. Student na pierwszej wizycie nie jest zbyt wylewny. Oświadcza krótko, iż za trzy dni, w 21. urodziny, punktualnie o północy zamierza popełnić samobójstwo. Dlaczego? Na tym etapie rozwoju wypadków ani widz, ani psychiatra wiele się nie dowiedzą. Wygląda na to, że Henry’emu zbrzydło życie, a także nosi w sobie jakąś mroczną tajemnicę zdarzenia, o spowodowanie którego się obwinia.
Sytuacja poważna, choć przecież dająca się zdiagnozować i poddająca się terapii. Tak również zgodnie domyślają się psychiatra i widz. Tymczasem reżyser postanowił nam zagrać na nosie. Okazuje się, że „Zostań” wcale nie ma być opowieścią o zwycięskiej walce zdrowego i naładowanego wiedzą rozumu z rozumem chorym i naładowanym urojeniami. Przeciwnie, urojenia studenta stają się zaraźliwe, zaczynają wędrować do głowy lekarza i jego narzeczonej, Lili (rola Naomi Watts). Jeszcze bardziej dziwne, że niektóre z nich przyjmują formę sprawdzających się przepowiedni. Powoli orientujemy się, że w miarę realistyczny początek filmu był zasłoną dymną przed wejściem w świat fantazji, w której rzeczywistość kompletnie pomiesza się z fikcją, poplącze się również czas oraz tożsamość bohaterów. Obserwować będziemy wiele pięknych, ale i niepokojących obrazów, szybkie cięcia montażowe. A jeśli chodzi o aktorstwo, to ponad dwie wymienione już gwiazdy wybije się ten trzeci - mniej znany Ryan Gosling (w Polsce mogliśmy go widzieć w „Fanatyku” czy „Śmiertelnej wyliczance”), grający tajemniczego studenta Henry’ego.
<!** reklama right>Wrażenia po seansie „Zostań” w dużym stopniu zależą pewnie od indywidualnego gustu odbiorcy. Mnie zaproponowane przez Forstera ujęcie tematu trochę rozczarowało. Liczyłem na kawałek prawdy o życiu, o zagadkach ludzkiego umysłu. Otrzymałem swobodną grę wyobraźni - nieco zmanierowaną w moim odczuciu. Zamiast zajęcia dla rozumu, więcej zabawy dla oczu i wygrywania na uczuciach. Owszem, warte to wszystko obejrzenia, ale na długo w pamięć raczej nie zapadnie.
„Zostań”, reż. Marc Forster