Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Górnik Wałbrzych 74:86
Kwarty: 18:17, 15:23, 13:23, 28:23
Enea Abramczyk Astoria: Jeszke 18, Kiwilsza 14, 8 zb., Małgorzaciak 4, Zagzuła 4, Kaszowski 2 oraz Stupnicki 11 (2), Ulczyński 6 (1), Wińkowski 6, Walker 4, Pluta 3 (1), Burczyk 0.
Górnik: Niedźwiedzki 28, 9 zb., Wilk 12 (1), Jakóbczyk 9, Durski 6, Góreńczyk 0 oraz Jackson 8, Dawdo 7 (1), Pabian 6, Kowalenko 4, Czempiel 4, Margiciok 2.
W serii do trzech wygranych: 2:1 dla Górnika
Enea Abramczyk Astoria wygrywała w tym sezonie mecze w z Górnikiem dzięki twardej i dobrze zorganizowanej defensywie i to był warunek powodzenia w dwóch bydgoskich finałowych starciach. Jak się okazało, to Górnik przyjechał do Bydgoszczy doskonale przygotowany i wyeliminował największe atuty Asty.
Pomysłem bydgoszczan był mocny nacisk na obwodowych Górnika, już na ich połowie. To przyniosło kilka cennych przechwytów, ale też brakowało stabilizacji w grze ofensywnej, zdecydowanie za dużo było strat w 1. połowie (10). Astę ratowały wymuszane faule i rzuty wolne, choć skuteczność mogła być dużo lepsza (15:24). W 1. połowie nie udało się też trafić za 3, choć Górnik pozwolił gospodarzom na zaledwie cztery próby.
W 14. minucie goście stracili bardzo ważnego gracza. Witalij Kowalenko protestował po swoim faulu w ataku i zarobił jeden po drugim dwa faule techniczne. W ten sposób Górnik stracił zmiennika dla Piotra Niedźwiedzkiego. Na trybunach zaczęło iskrzyć między kibicami obu drużyn.
Mimo tych problemów grający bardziej zespołowo goście do przerwy zaczęli budować poważniejszą przewagę. W 19. minucie było już 28:36.
Po przerwie Astoria nadal biła głową w mur, a przewaga Górnika szybko urosła powyżej 10 punktów (36:51 po dystansowym trafieniu Patryka Wilka w 24. minucie). Bydgoszczanie nie mieli żadnego pomysłu, aby sforsować defensywę Górnika, kompletnie niewidoczni byli gracze obwodowi.
Było już -17, ale jeszcze Astoria zerwała się do walki. W 28. minucie wreszcie do kosza trafiła pierwsza "trójka" (Filip Zegzuła). To jeszcze nie był kontakt, ale już 45:56, ale to były nieliczne udane akcje bydgoszczan, bo w kolejnej Zegzuła zaliczył już niedolot.
W ostatniej kwarcie Górnik prowadził już 20 punktami, gdy zespół poderwał do walki serią trafień z dystansu Jakub Ulczyński (69:77 w 37. minucie). Było już jednak za późno na skuteczną pogoń.
W niedzielę mecz numer 4 w Sisu Arenie o godz. 18.00.