Klaudia Breś wywalczyła w Osijeku mistrzostwo Europy seniorów w strzelaniu z 10 metrów z pistoletu pneumatycznego (konkurencja olimpijska). To największy sukces w karierze 25-latki, trenowanej przez Wojciecha Kulmatyckiego. W finale zawodniczka Zawiszy pokonała m.in. mistrzynię olimpijską Annę Korakaki (Greczynka zdobyła w Chorwacji srebro).
Niewiele jednak brakowało, a bydgoszczanki zabrakłoby w decydującej rozgrywce.
- Do Chorwacji jechałam pełna obaw. Podczas wcześniejszego Pucharu Świata zaliczyłam fatalny występ. Pocieszałam się, że co nas nie zabije, to nas wzmocni - mówi Breś, która przygodę ze strzelectwem rozpoczynała na bydgoskich Bartodziejach w Gimnazjum nr 8 pod okiem Beaty Szyńskiej. - W eliminacjach, tuż przed końcem, przytrafił mi się strzał w „ósemkę”. Przed ostatnią próbą spojrzałam na tabelę z wynikami i wiedziałam, że tylko „dycha” da mi awans do finału. Skupiłam się i trafiłam...
W decydującej rozgrywce też nie obyło się bez nerwów. Przed ostatnią serią bydgoszczanka traciła 0,5 punktu do Anny Korakaki, jednak odrobiła straty, wygrała o 0,3 punktu i odniosła największy sukces w karierze.
- W żargonie strzeleckim często powtarza się, że ostatni strzał jest dla trenera. I to się sprawdziło! - cieszy się Wojciech Kulmatycki. - Zresztą, ja już wcześniej wiedziałem, że będzie dobrze. Dzień przed startem Klaudii w finale, jechałem z Warszawy i widziałem księżyc w kolorze złotym. To był dobry omen - dodaje trener.
Breś: - Przed sobotnim startem miałam jakieś dziwne przeczucie, że będzie dobrze. Może dlatego, że pierwszy raz finał rozgrywany był dwa dni po eliminacjach? Miałam czas, by wszystko poukładać sobie w głowie. Chociaż muszę przyznać, że stres był. Dopiero teraz, gdy wróciłam do Bydgoszczy i oglądam powtórki wideo z finału, dociera do mnie, jak wielkiej rzeczy dokonałam.
Jak podkreśla mistrzyni, głowa, czyli opanowanie emocji, odgrywa w strzelectwie bardzo ważną rolę: - Dużo pracuję z psychologiem. On nauczył mnie wyciszenia w trakcie zawodów.
Klaudia wycisza się w trakcie zawodów, ale tuż przed startem niczego nie zmienia w swoim harmonogramie dnia.
- W dniu rywalizacji nie odcinam się od internetu, od telefonu. Lubię obejrzeć serial, porozmawiać z mamą tuż przed startem. Chcę by dzień startowy był taki sam, jak każdy inny. To mi pomaga - dodaje Klaudia.
- Zawsze powtarzam, że strzelectwo kocha ludzi konsekwentnych, systematycznych oraz upartych. I Klaudia taka jest. Ona ma złote serce, ale ma też charakter pitbulla. Jak coś sobie postanowi, to tak będzie - komplementuje swoją podopieczną Kulmatycki.
Teraz przed Klaudią Breś kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Zawodniczka CWZS Zawisza Bydgoszcz planuje starty aż w trzech konkurencjach: pistolecie pneumatycznym 60 strzałów, pistolecie sportowym 30+30 oraz mikście. Przepustki będzie można wywalczyć podczas zawodów Pucharu Świata, Igrzysk Europejskich (w czerwcu na Białorusi) oraz mistrzostw Europy.
Smak igrzysk Klaudia Breś zdążyła już poznać. W 2016 roku w Rio de Janeiro zajęła 15. miejsce w konkurencji pistoletu sportowego i 23. w pistolecie pneumatycznym. Teraz powinno być lepiej. Sukces w Chorwacji z pewnością dodał jej skrzydeł. Poza tym, w strzelectwie dominuje Stary Kontynent. Wyniki zawodniczek z Azji i Ameryk są dużo słabsze. Mistrzyni Europy mistrzynią olimpijską? To całkiem możliwy scenariusz.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
