Tłumy miłośników motoryzacji zjechały w sobotę na bydgoski kartodrom. Po raz pierwszy odbyły się tu zawody w samochodowym drifcie, czyli jeździe w poślizgu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 24539" >Nie mogło tam zabraknąć fanów, których choć trochę „kręcą” sportowe wozy. Zmodyfikowane hondy, nissany i mazdy, wielka moc zmodyfikowanych silników, obniżone zawieszenia, efektowne spoilery, systemy nagłośnienia warte więcej niż niejedno auto prosto z salonu. Na zlocie aut z Kraju Kwitnącej Wiśni nie mogło zabraknąć dań japońskiej kuchni i prawdziwej sake.
Największe emocje wzbudziły jednak zawody w driftingu. Kierowcy muszą jak najdłużej utrzymać auto w poślizgu, jednocześnie płynnie pokonując zakręty toru. W ramach GT Japan Tuning Show odbyły się drugie w tym roku eliminacje Mistrzostw Polski w tej konkurencji. Główni bohaterowie soboty, japońskie maszyny, musiały tym razem ustąpić miejsca autom z napędem na tylną oś. Ślizgi najlepiej wychodziły kierowcom BMW i klasycznych fordów z USA.
- To, co robią ci faceci na torze, przechodzi ludzkie pojęcie – skomentował Bartek Matelski, prywatnie właściciel japońskiej hondy civic. – Jeszcze nie stuningowana, ale myślę o tym. Przyszedłem tutaj, by podpatrzeć innych, zainspirować się do tego, jak przerobić własny wóz. Już zapamiętałem kilka efektownych pomysłów - dodał z tajemniczym uśmiechem.
- Spodziewaliśmy się trochę większej liczby aut. Jednak te, które przyjechały, to była prawdziwa tuningowa ekstraklasa – komentowali zebrani.