Nie wiadomo dokładnie, ile biur zrezygnowało z wysyłania klientów do Egiptu i Tunezji. Polska Izba Turystyki wciąż czeka na te informacje od swoich członków. Nie wiadomo także, ilu Polaków nadal przebywa w zagrożonych państwach (na własne życzenie bądź decyzją organizatora wypoczynku). Ministerstwo Spraw Zagranicznych odsyła nas w tej sprawie do biur podróży. Najwięcej informacji czerpać można z ich oficjalnych oświadczeń, konfrontując je z wiadomościami na stronie MSZ z zakładki pt. „Lista zagrożonych miejsc”.
[break]
Jest na niej, nie pierwszy raz, Egipt, powtórzono ostrzeżenie o niebezpieczeństwie pobytu w Izraelu, w Tunezji (od maja ubiegłego roku), a także o możliwości kłopotów finansowych - w ogarniętej kryzysem Grecji (msz.gov.pl). Dlaczego podróżujący i organizatorzy wycieczek nie traktują tych wzmianek poważnie? - Ponieważ samo ostrzeżenie nie rodzi żadnych skutków prawnych - mówi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki. - Nasze przepisy są nieprecyzyjne. Nie do końca wiadomo, jakie są prawa i obowiązki organizatora i turysty. Poza tym, sama ocena wartości ostrzeżenia jest trudna. Prezydent Francji ogłosił na terenie swojego państwa najwyższy stan zagrożenia terrorystycznego. Proszę zajrzeć na stronę MSZ i poszukać Francji na liście państw, które sugeruje się omijać. Nie ma tam także Niemiec, Hiszpanii, Belgii, ani Tajlandii, w której 1 kwietnia zniesiono stan wojenny.
Większość dużych polskich biur podróży zdecydowało jednak, że zawiesza kontakty z Tunezją. Klienci Rainbow Tours SA z terminami wylotu od 02.07 mogą przepisywać się bezkosztowo na dowolny kierunek z oferty biura. Podobną decyzję podjął Neckermann. Proponuje konkurencyjne kierunki oraz możliwość bezkosztowego odwołania i zwrotu pełnej kwoty za imprezę. Biuro TUI do końca lata odwołuje (powołując się na tzw. siłę wyższą) i Tunezję i Egipt, także proponując w zamian inne kierunki. Internauci chwalą to biuro za najszybsze z wszystkich powiadomienie o zamachu, organizację powrotów i zwrot kosztów za niewykorzystany pobyt w ośrodku. Osoby, które nie zgodzą się na szybszy powrót, biorą jednak na siebie i koszty pobytu i odpowiedzialność za swoje zdrowie i życie. Itaka właśnie poinformowała, że z kierunku egipskiego (Marsa Alam, Sharm El Sheikh i Hurghada) nie rezygnuje, ale zrezygnować - lub wybrać inną wycieczkę - mogą ci, którzy nie chcą być w Egipcie.
