1 z 5
Przewijaj galerię w dół
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy bardzo rzadko mówi o...
fot. Dariusz Bloch

Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy bardzo rzadko mówi o swoim prywatnym życiu i o swoich najbliższych. Rodzina, to dla niego tabu, które – jak twierdzi - nie jest na sprzedaż. Ale z okazji Dnia Matki, zgodził się opowiedzieć o tym, kim dla niego była pani Maria.

- Odeszła kilkanaście lat temu, kilka dni po operacji kardiologicznej – wspomina Rafał Bruski. - Urodziła się w Mogilnie, studiowała w Poznaniu, po zakończeniu studiów zamieszkała w Bydgoszczy. Pracowała całe życie w laboratorium inspekcji handlowej, rozpoczynając od stanowiska stażysty kończąc jako kierownik tej jednostki. W Bydgoszczy poznała tatę. Mama była osobą bardzo pracowitą. To głównie na jej barkach spoczywało wychowanie dwóch synów – mnie i młodszego ode mnie o 4 lata brata. Rano zawsze czekało na nas przygotowane śniadanie i kanapki do szkoły, a po powrocie ciepły obiad. Także w okresie, gdy mięso, masło, cukier, słodycze i wiele innych towarów było na kartki. Wakacje letnie spędzaliśmy zawsze razem. Chodziliśmy po polskich górach lub kąpaliśmy się w mazurskich jeziorach. Najdalszą wakacyjną wyprawą był trzytygodniowy wyjazd pod namiot do Budapesztu i nad Balaton. Mama niezbyt była zadowolona, kiedy dowiedziała się, że wybrałem studia związane z morzem. Ale wybór ten szanowała. W Gdyni witała mnie wspólnie z tatą, gdy wracałem ze swojego pierwszego rejsu na Darze Pomorza. Mama spełniała się jako wspaniała babcia. Zawsze można było na nią liczyć. Odeszła za wcześnie …

2 z 5
Katarzyna Florek, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek...
fot. Katarzyna Florek

Katarzyna Florek, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Bydgoszczy ma wspaniały kontakt za swoją mamą, Elżbietą.

- To osoba bardzo ważna w moim życiu, która zaszczepiła we mnie wiele cennych zalet. Jest niebywale dokładna, serdeczna, ciepła i otwarta. Dużą rolę przykłada do więzi rodzinnych. Dzięki niej nasz dom był zawsze pełen ludzi ( rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi) – twierdzi Katarzyna Florek. - Cenię ją nie tylko jej za dobry charakter, ale też za to, że zawsze chętnie pomaga innym. Jak nie może pomóc, to wysłucha. Dużo rozmawiamy. Chętnie słucham jej opowiadań o naszych przodkach. To właśnie z tego zamiłowania do więzi rodzinnych wzięła się wiedza (także moja) na temat naszych korzeni. Mama mamy czyli moja babcia, urodziła się na terenie obecnej Ukrainy. Jej dzieciństwo i młodość naznaczone były historią jak ze scenariusza filmu „Wołyń”. Miało to ogromny wpływ na to, jak babcia ukształtowała moją mamę. Jest między nami bardzo silna więź, możemy na sobie polegać. Mama, zna każdy zakamarek mojej duszy. Jeśli mówi się o przyjaźni miedzy córką a matką, to w naszym przypadku tak właśnie jest.

Moja mama bardzo często wspomina swoje dzieciństwo. Urodziła się i mieszkała (dopóki nie założyła własnej rodziny) na wsi pod Bydgoszczą. Bardzo mile wspomina czasy, kiedy jako dziecko i młoda dziewczyna wracała ze szkoły, zawsze w pierwszej kolejności musiała wejść do swojej babci ( mojej prababci) i wszystko dokładnie opowiedzieć, co się wydarzyło w szkole, co było po drodze. Chętnie wraca wspomnieniami do ogrodu pełnego kwiatów, w którym wieczorami siadała ze swoją mamą i babcią. W tym magicznym miejscu snuły różne opowieści, śpiewały, robiły sobie plany na następny dzień…

3 z 5
Jan Kwiatoń, bydgoski himalaista, podróżnik, płetwonurek,...
fot. z archiwum rodzinnego Jana Kwiatonia

Jan Kwiatoń, bydgoski himalaista, podróżnik, płetwonurek, społecznik, który od lat spisuje wspomnienia swojej mamy. Zgodził się opowiedzieć nam jedną anegdotę.

- Tę historię opowiedziała mi mama, która wraz z resztą rodziny zesłana została do kopalni miedzi – łagru pod Krasnouralskiem. Był rok 1941 – mówi Jan Kwiatoń. - W pociągu jadącym przez syberyjską tajgę enkawudziści sprawdzali bilety. Za brak biletu kierowano na wyrąb lasu do odkazu, czyli na śmierć.
W obozie zdecydowano o tym, że ze względu na odpowiednie wykształcenie dziadek Rudolf zajmie się prowadzeniem sowchozu. Cała rodzina zatem dostała nakaz wyjazdu i bilety na podróż pociągiem. Zabrano też z sobą kilkoro dzieci z łagru ratując ich od okrutnego losu. Zorganizowano ucieczkę.
W pociągu był tłok. Dziadek porozmieszczał dzieci we wszystkich wagonach a sam z babcią zajął miejsce w ostatnim. Wcześniej zapełnił kieszenie kufajki niepotrzebnymi papierami i dokumentami, które pomieszał z biletami na podróż.

Udawał też przygłuchego i nie bardzo rozgarniętego dziada. Oczywiście z brodą.

W pociągu sprawdzający bilety enkawudziści co raz natykali się na dziecko, które komunikowało im, że bilet jest u ojca siedzącego gdzieś dalej. W końcu dotarli do ojca, z którym trudno im było się dogadać.
- Starik a bilety masz? – pytali enkawudziści.
- O tak wygląda. Pasmatri. – pokazali mu jak wygląda bilet.
- Masz takoje?
- A mam, mam. Mnogo. – odrzekł dziadek. Tu zaczął wyciągać z kieszeni jakieś papiery, wśród których od czasu do czasu pojawił się bilet.
- O takoje, takoje naciskali enkawudziści.
- Starik a ile ty masz dzieci? – zapytali enkawudziści.
Po kilkukrotnym powtórzeniu pytania dziadek zaczął liczyć i odkładać na palcach co chwila się myląc.
- Janka, Tosiek, Danka, … nie najpierw był Rudek.
- Janka, Tosiek, Rudek, Danka … .
W tym momencie milcząca dotąd babcia podniesionym głosem przerwała mu:
- Co?! Już Danka?! A Stasia, Tadzik, Wanda?! Nie pamiętasz już!
Tu enkawudziści roześmiali się.
- Ej starik, starik. Tyle dzieci narobiłeś, że nie pamiętasz już ile...
Pociąg zbliżał się do stacji, na której enkawudziści musieli wysiąść. Machnęli ręką i wysiedli.

4 z 5
Prof. Tomasz Topoliński, rektor Uniwersytetu...
fot. Z archiwum prof. Tomasza Topolińskiego

Prof. Tomasz Topoliński, rektor Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy o swojej mamie mówi tak, jak o najlepszym przyjacielu całej rodziny. Na zdjęciu, wykonanym w bloku na bydgoskim Szwederowie jest z kobietami swojego życia: mamą Elżbietą i żoną Jolantą.

- Mama była bardzo opiekuńcza, nie tylko dla mnie i mojej siostry, ale także dla moich dzieci – wspomina prof. Tomasz Topoliński. - Dla mojego syna była powierniczką w różnych sprawach. Do 90 roku życia cieszyła się wspaniałym zdrowiem, była bardzo sprawna umysłowo i fizycznie.

W domu profesora są tysiące zdjęć dokumentujących rodzinną od czasów okupacji – najpierw robił je ojciec pana profesora, potem on sam.

- Dlatego mam tak niewiele zdjęć, na których jestem z mamą – wyjaśnia prof. Topoliński i wspomina, o tym jak czasami, razem z bratem, żartobliwie przekomarzali się z mamą. - Pochodziła z Torunia, woziliśmy ją tam, by mogła odwiedzić rodzinne strony, śmiejąc się, że pochodzi z krzyżackiego miasta. Bardzo mi jej brakuje.

Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

CM UMK w Bydgoszczy ma 43 nowych doktorów. Zobacz zdjęcia z uroczystej promocji!

CM UMK w Bydgoszczy ma 43 nowych doktorów. Zobacz zdjęcia z uroczystej promocji!

Tak wygląda polski elektryczny mikrodostawczak. Zadebiutował w Katowicach

Tak wygląda polski elektryczny mikrodostawczak. Zadebiutował w Katowicach

Nowy dodatek do PTCG Pocket zachwyci fanów. Do gry wkraczają potężne karty

Nowy dodatek do PTCG Pocket zachwyci fanów. Do gry wkraczają potężne karty

Zobacz również

Kiedy rewitalizacja EC Szombierki? Na EKG padła deklaracja prezesa Grupy Arche

Kiedy rewitalizacja EC Szombierki? Na EKG padła deklaracja prezesa Grupy Arche

Poznaliśmy Menedżerów Roku 2024 Województwa Śląskiego. Oni budują przyszłość regionu

TYLKO U NAS
Poznaliśmy Menedżerów Roku 2024 Województwa Śląskiego. Oni budują przyszłość regionu