Służba prasowa Boca Juniors wydała oświadczenie po tragedii podczas meczu z Gimnasią y Esgrimą.
„Żałujemy odejścia Cesara Regueiro, kibica drużyny, który zginął po incydencie, który miał miejsce poza stadionem. Nasze szczere kondolencje dla jego rodziny i przyjaciół. Potępiamy te działania i wzywamy do głębokiej refleksji nad sytuacją” – czytamy w oświadczeniu.
Już w dziewiątej minucie meczu, przy stanie 0:0, spotkanie zostało przerwane ze względu na użycie przez stróżów prawa gazu łzawiącego, który otulił misę stadionową. Policja zdecydowała się z niego skorzystać ze względu na spory tłum szalejących kibiców przy wejściu na stadion, którzy nie mogli dostać się na mecz, mimo że wykupili bilety.
Policja użyła gazu łzawiącego i kul gumowych
Policja zaczęła używać zarówno gazu łzawiącego, jak i gumowych kul. W ten sposób gaz ostatecznie otulił boisko i zaszkodził zawodnikom, sztabom szkoleniowym obu zespołów i sędziom, a także kibicom na trybunach, siedzących najbliżej wejścia.Sędzia Hernan Mastranhelo postanowił przerwać spotkanie, którego później już nie wznowiono.
31-letni argentyński obrońca Gimnasia y Esgrima, Leonardo Morales, opowiedział o tragicznych wydarzeniach:
Szaleństwo na trybunach
- Mój dwuletni syn nie mógł oddychać z powodu gazu łzawiącego. Czujemy rozpacz i martwimy się o wszystkich ludzi na trybunach. To szaleństwo! Graliśmy zwykły mecz piłki nożnej, wszystko prawie zamieniło się w ogromną tragedię, mieliśmy wrażenie, że nasi bliscy mogą umrzeć - zacytował Moralesa argentyński ESPN.
Zachowanie policji na meczu w Argentynie jako żywo przypomina sobotnią interwencję służb porządkowych po spotkaniu ligowym na indonezyjskiej Jawie, kiedy po wybuchu paniki na stadionie zginęło 174 osoby i ponad 100 zostało rannych.
