Zawsze nosi przy sobie coś do pisania. Bo pomysł na wiersz pojawia się w środku lasu, na grzybach, albo w pracy, gdy akurat nie trzeba wysyłać składu, na przykład do Rynkowa. Mirosława Michalska, starsza dyżurna ruchu ma talent do opisywania okołodworcowej rzeczywistości. Mówi: „Cienko przędzie dziś kolejarz, a częściowo też dlatego, że się jeszcze nie nauczył, jak korzystać z socjalnego”.
<!** Image 2 align=none alt="Image 160219" sub="„Ciekawe, czy wsiadłam/ do właściwego pociągu/ (...) Księżyc/ - zwabiony jak pies/ gwizdem lokomotywy/ biegnie za moim oknem/ z prędkością lokomotywy” - pisze Mirosława Michalska w tomiku poezji kolejowej pt. „Zapomniane szlaki”. / Fot. Tymon Markowski">W wierszu pt. „O rozkładzie jazdy pociągów” pani Mirosława, poetka, pisze: „Kiedyś były dwa młotki/ i parę oznaczeń/ Dzisiaj są plany robót/ - przed planem, po planie.../ Terminy, nazwy/ jak sroka w gnat patrzymy.../(5) czy (6), może (7).../ „Skrzyczne”, „Niemen”, „Soła”/ Nazwy niczego sobie/ Ale od tego w (6) oprócz (1)/ można dostać fioła/ Dyżurny ruchu/ człowiek spokojny/ nawet do przesady/ fakt to autentyczny/. - Zbrzydło mu/- Co mam napisać w rubryce „uwagi”/- pyta go nastawniczy/a napisz „H g w”/ co skrót ten znaczy/ nastawniczy myśli/ może ktoś to wie.../ I pojechał do domu pociągiem, który kursuje w (D).
<!** reklama>Niepozorną, drobną kobietę spotykamy
na dworcu kolejowym.
Przyjechała z Lubienicy w Borach Tucholskich. W domu został mąż Czesław (po latach małżeństwa zamiast kwiatów przynosi kosze grzybów) i synowie Mścigniew i Ścibor (imiona nadane z sympatii do Karola Bunscha). Pod pachą dźwiga wielką torbę wypchaną dyplomami, wycinkami z gazet i gratulacjami, także tymi najważniejszymi, od samego ministra. Fotoreporter pstryka serię zdjęć na bocznym torowisku. Kobieta prosi, żeby nie fotografować jej na tle zbyt zniszczonych wagonów. Po co denerwować sympatycznego dyrektora...
Redakcyjne biurko poetka obłożyła tomikami. - Ten wydało starostwo w Tucholi, ten związki zawodowe dyżurnych ruchu, do tego dorzucił się nasz dyrektor... - wylicza kolejarka. Więcej o niej mówią dyplomy i
tomiki wierszy
niż ona sama, bo poetka ceni sobie spokój. Bliższe jej milczenie niż rozmowy, zwłaszcza na swój temat.
W 1977 r. wygrała szkolny konkurs na wiersz albo na tekst hymnu szkoły. Dokładnie nie pamięta. Później napisała coś na zamówienie znajomego. Kolejny sukces, bo wiersze, incognito wprawdzie, ale trafiły na ówczesne bilboardy! Przez lata ukrywania rymów w szufladzie jej skromność dojrzewała, aż pewnego dnia, zdaje się, 3 lata temu, powstał pewien wierszyk. - Od niego zaczęła się
ta cała sława
- śmieje się serdecznie borowianka i recytuje. „Stałam cichutko pod semaforem nie robiąc wokół siebie zgiełku(...). I w nocy śpię, a talent drzemie. Ten czy tamten głośno krzyczy, to myślę: lepszy jest ode mnie. Ale jak będę dalej cicho, nie do reklamy skora, to będę stać i stać bez końca i nie dostanę semafora. Już czas najwyższy, żeby w końcu gwizdnąć ten odjazd. I dlatego zielone światła proszę podać. Nie chcę sygnału zastępczego!
- Sygnał zastępczy uruchamiany jest na stacji, gdy popsuje się semafor - wyjaśnia pani Mirosława. - Dyżurny zarządza, że przez dziewięćdziesiąt sekund migać będzie specjalna lampka. Pociąg może wtedy ruszyć na specjalnych warunkach. Pisząc ten wiersz myślałam, że chcę mieć porządny semafor. I wreszcie go mam!
Pani Mirosława
kocha drezyny,
stare wagony, drezyny i parowe lokomotywy (często zdobią okładki jej tomików). Na eleganckie, nowe szynobusy kręci nosem. - Bo zdarza się, że piszczą w czasie jazdy. A stare PKP? Gdzie jest? - pyta i odpowiada wierszem: „Rozsypały się klocki przy torach i zrobiła się układanka. Co to jest PKP? Został napis na starych firankach (...). Rozsypały się klocki przy torach. Nikt już tego w całość nie sklei. Stary mundur wisi w muzeum. Nie uzdrowi nikt starej kolei”.
W innym wierszu smutno konstatuje, że stare parowozy zatrzymane zostały jedynie w pamięci kolejarza. I kończy tak: „A teraz idziemy na dworzec zobaczyć bombardiera”. - Bombardier to nowoczesna lokomotywa - dowiadujemy się od poetki. - Wygląda jak ładne pudełeczko.
Panią Mirosławę spotkać można na stacji. Gdzie?
- W Be, Ge, A
- literuje kolejarka. - To znaczy Bydgoszcz Główna, Nastawnia A PLK.
Jest bardzo aktywna. Bywa na imprezach kulturalnych i kolejarskich w Świekatowie, w Ostrzeszowie, w Ostrowcu Wielkopolskim, na festynach w Pruszczu Bagienicy, na konferencjach branżowych w Krakowie, na konkursach we Wrocławiu. Walczy o restaurację zabytkowych drezyn. Najstarszej w Polsce drezynie, zwanej „Piękną Elą”, poświęciła piękny wiersz. Co roku bywa na imprezach, których główną atrakcją jest przejażdżka drezyną; przy okazji wstawiła na tory żółtego malucha i dużego fiata! Odwiedza bydgoskie Podwórko z Kulturą (pod egidą Stefana Pastuszewskiego). Pisze wiersze na konkursy. - Gdy wygrałam konkurs klubu „Arka”, za jeden wiersz dostałam
aż sto złotych!
Byłam w szoku, bo kiedyś cały dzień zbierałam grzyby, a dostałam za nie 20 zł...
Na drugim biegunie jej działalności jest aktywne uczestnictwo w życiu kolejowej braci. - Podczas festynu wzięłam udział w cięciu podkładu kolejowego na czas. Moja drużyna zajęła drugie miejsce. Proszę mi wierzyć, że taki solidny, zaimpregnowany podkład ręczną piłą tnie się cholernie ciężko. Ale piła nam się nie złamała. A niektórym tak! - śmieje się pani Mirosława.
Kolejowe życie to także gromadzenie wokół siebie zdolnych ludzi.
Talenty
same do niej ciągną. Pan Leszek z Tucholi - świetnie rysuje, maluje. Pan Zenon z Piły, starszy nastawniczy, dziś na emeryturze - doskonały malarz, pani Mirosława zrobiła mu wystawę. Mirosław Banach z Bydgoszczy, kierownik pociągu (kursuje do Gdyni) - maluje, najchętniej parowozy, wystawił swoje prace w Ostrzeszowie. Kolejarze artyści działają w sieci internetowej. Kącik poetycki redagują: Marek Płóciennik z Ostrowa Wielkopolskiego - PKP Cargo (recenzenci piszą, że kolej jest jego życiem, a parowozy symbolem tego życia), Mirosława Michalska i dobry duch działalności wirtualnej, pan Mikołaj, mechanik z lokomotywowni w Białymstoku. Poezja i wiadomości kulturalne czekają na stronie: www.forum.kolejarz.org, temat: kącik poetycki.
Poezja
Fraszki
Mirosława Michalska ceni fraszki. Ich pisanie zajmuje jej dużo czasu, bo wciąż jest za dużo słów.
- W czasie grzybobrania pani Mirosława myślała o mężczyźnie, który znęcał się nad żoną. I wyszła fraszka: „Kiedy inżynier bije żonę, to też jest chamstwo, tylko wykształcone”.
- Fraszka „O mieście”: „Człowiek do człowieka, blisko i ucieka.
- Fraszka „Na wybory”: „- Daj głos - powtarza pan uparcie. Na to pies: - Za takie żarcie?”.
- Wiersz M. Michalskiej pt. „Pociąg” był tematem warsztatów poetyckich we Wrocławiu. - Prowadzący chyba przez tydzień rozmyślał nad metaforą „szyny pociągają mnie do odpowiedzialności za fakty zaistniałe” - wspomina poetka.