Kto i jak wypromuje nasze województwo? Wczoraj minął termin składania ofert na konkurs marszałka. Zgłosiły się tylko dwie agencje reklamowe. Skąd? To tajemnica.
<!** Image 2 align=right alt="Image 73357" sub="Komisja otworzyła prace, które wpłynęły na konkurs. Na zdjęciu członkowie komisji: Janusz Bochenek, Maciej Puto, Janusz Pawlak i Mariusz Krupa. /Fot. Adam Zakrzewski">Jak wyjaśniają urzędnicy, oferty złożone przez agencje reklamowe zawierały prace konkursowe i koperty z danymi. Te drugie zostały oznaczone cyframi i zamknięte w sejfie. Jak długo tam poleżą? Jeszcze nie wiadomo.
Jak informuje Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka województwa, najpierw formalnie i merytorycznie zostaną ocenione projekty strategii. Komisję konkursową, pod przewodnictwem Janusza Bochenka, szefa departamentu promocji, wspomogą w ocenie konsultanci. Ich lista jednak nie jest pełna. Na razie wiadomo tylko, że będą wśród nich radni wojewódzcy z sejmikowej komisji współpracy międzynarodowej i promocji województwa.
Decyzja o tym, czy i która z dwóch strategii promocji województwa zostanie wybrana, ma zapaść w ciągu miesiąca.
<!** reklama>Głównymi kryteriami oceny będą oryginalność koncepcji (30 proc.), wartość merytoryczna pracy (40 proc.) i walory estetyczne projektów graficznych (30 proc.). Szacunkowa wartość zamówienia to 100 tysięcy złotych.
Przypomnijmy, że z opracowaniem planu promocji województwa kujawsko-pomorskiego kłopoty są nie od dziś. Najpierw Urząd Marszałkowski ogłosił przetarg. Wpłynęły nań jednak również tylko dwie oferty, obie z błędami formalnymi. Później, 28 listopada, ogłoszono konkurs. Oprotestować próbowała go agencja reklamowa KUC z Krakowa.
- Treść ogłoszenia o konkursie jest sprzeczna z zasadą uczciwej konkurencji. Od uczestnika wymaga się, aby wykonał co najmniej dwie usługi promocyjne lub marketingowe dla jednostek samorządu terytorialnego wraz z dodatkowymi warunkami. Takie zastrzeżenie nie ma wiele wspólnego z wiedzą i doświadczeniem w działalności promocyjnej - napisał, oprotestowując konkurs, Krzysztof Kuc, szef firmy. - Podmiot gospodarczy może bowiem zdobywać niezbędną wiedzę i doświadczenie poprzez działalność na rzecz szeregu różnych instytucji, a nie tylko jednostek samorządu. Konkurs został więc sztucznie zawężony.
Sąd konkursowy protestu merytorycznie w ogóle nie rozpatrzył. Dlaczego? Ponieważ uznano, że wpłynął po terminie. Ten, zgodnie z przepisami, mijał 5 grudnia. Pismo od Krzysztofa Kuca ma, co prawda, datę 4 grudnia, ale ostemplowane zostało przez urzędników: „Wpłynęło 7 grudnia”. Jak informuje Janusz Bochenek, protest dotarł faksem 7 grudnia o godzinie 14.30.