https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata życia i papier dla ZUS-u

Paweł Antonkiewicz
- Człowiek od siedmiu lat nie ma pracy, a w Zakładzie Robót Publicznych zatrudniają ciągle tych samych. Kumoterstwo kwitnie - skarży się mieszkaniec Nakła.

- Człowiek od siedmiu lat nie ma pracy, a w Zakładzie Robót Publicznych zatrudniają ciągle tych samych. Kumoterstwo kwitnie - skarży się mieszkaniec Nakła.

<!** Image 2 align=right alt="Image 5265" >Zakład Robót Publicznych działa od 1993 roku. W tym czasie przewinęło się przez niego 1500 ludzi. Kilkudziesięciu z nich przyjmowano do pracy nawet kilka razy. Były lata, że zatrudniał nawet 300 osób. Dzisiaj daje pracę 58 w produkcji podstawowej i 30 opiekunkom nad ludźmi starymi i niedołężnymi.

Tyle pracy, ile pieniędzy

- W tym roku podanie o zatrudnienie złożyło 500 osób, a pracę mogliśmy dać pięćdziesięciu! - informuje kierownik zakładu, Mieczysław Kubiak. - Gdybyśmy przyjmowali wszystkich chętnych, to w kolejce czekałoby się 12 lat.

Zakład nie zatrudnia wszystkich z kilku powodów. Najważniejszym ograniczeniem są pieniądze.

- Możemy zatrudnić jedynie tylu ludzi, na ilu dostaniemy pieniądze – wyjaśnia kierownik. - Wszelkie prace, obojętnie czy są to inwestycje, czy sprzątanie, opłacane są z gminnego budżetu. Mamy zatem tyle zleceń, na ile gminę stać.

Pracowników zakładu widać w mieście. Sprzątają, pielęgnują zieleńce i parki, układają chodniki i glazurę, remontują i budują.

Umiejętności w cenie

- Budowaliśmy dom w Paterku, remontujemy pomieszczenia należące do gminy – dodaje Mieczysław Kubiak. - Wykonywać je mogą tylko fachowcy: murarze, malarze, brukarze. I to jest kolejne ograniczenie, sprawiające, że nie możemy zatrudnić wszystkich chętnych. Z murarza da się zrobić robotnika wykonującego najprostsze prace. Z robotnika nie zrobi się jednak murarza.

Wśród 58 zatrudnionych dziś w zakładzie, 23 już kiedyś w nim pracowało. Czytelnik ma zatem rację? Kierownik zdecydowanie temu zaprzecza.

- Prawdą jest jedynie, że zatrudniamy ponownie niektórych ludzi – wyjaśnia. - Ktoś musi przecież robotę ciągnąć. Zdarzyło się nawet w Paterku, że kilku osobom przedłużyliśmy statutowy rok pracy o miesiąc lub dwa, bo musieli dokończyć budowę. Żaden z tych 23 nie pracował jednak u nas ani przed rokiem, ani przed dwoma laty. W ciągu 13 lat, przy takiej liczbie osób, które się przez zakład przewinęły, niektóre nazwiska muszą się powtórzyć.

Potwierdzeniem słuszności takiej polityki kadrowej – stawiania na fachowców - jest, zdaniem kierownika, fakt, że zakład nie musiał dotąd wykonywać poprawek w ramach gwarancji.

- Ktoś to musiał dobrze zrobić – kończy Mieczysław Kubiak.

ZRP zatrudnia też okresowo ludzi zobowiązanych wyrokami sądowymi do bezpłatnego odpracowania określonej liczby godzin na cele społeczne.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski