Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa kółka w Żninie ciągle czarują

Maria Warda
Wszyscy zawodnicy, bez względu na wiek, stanęli na podium i zostali obdarowani słodyczami
Wszyscy zawodnicy, bez względu na wiek, stanęli na podium i zostali obdarowani słodyczami Maria Warda
Ponad 50 cyklistów ścigało się na stadionie, najmłodsi niedawno nauczyli się... chodzić. Większość zawodników trzymała nerwy na wodzy, łzy polały się tylko dwa razy. Emocje nie opuszczały jednak rodziców i dziadków, którzy kibicowali maluchom.

Wyścigi rowerowe, organizowane na żnińskim stadionie, przy ulicy Gnieźnieńskiej przez Jerzego Krynickiego, opiekuna Klubu Sportowego Jeziorak w Żninie, to jedyna impreza sportowa dedykowana nie tylko uczniom szkół podstawowych, ale także rocznym dzieciom. Jej rodowód sięga „Czaru dwóch kółek”, którym patronował nieistniejący już „Dziennik Wieczorny”.

- To była ogromna impreza, brałem w niej udział jako dziecko, najlepsi zawodnicy byli zapraszani na zawody do Bydgoszczy, a nagrodą główną był lot samolotem - wspomina Robert Krynicki, syn pana Jerzego, nauczyciel wychowania fizycznego, który pomaga ojcu w organizacji imprezy.

Dwa kółka w Żninie ciągle czarują

W minioną niedzielę na stadionie pojawiło się ponad 50 cyklistów. Najmłodsza Lena Woźniak miała 1 rok i 4 miesiące. Podobnie jak jej nieco starsi koledzy, miała prawo do ścigania się na pojeździe o trzech kółkach i pilotowania przez jednego z rodziców. Dorośli stanęli na wysokości zadania i nie próbowali rozwijać prędkości. Dzięki tej dżentelmeńskiej współpracy, wszyscy zawodnicy stanęli na podium.

Organizowane od co najmniej 30 lat zawody mają swoich fanów w wielu rodzinach. Należy do nich ród Langów, którzy wystawili sześciu przedstawicieli. Nowe pokolenie też ma swój udział w popularyzowaniu „czaru dwóch kółek”. Należy do nich Zuzia Karamol, która sprawiła, iż jej młodsza siostra Maja także zdecydowała się na rywalizację. Występy Wincentego Głowskiego przeżywała cała rodzina. - Jeszcze przedwczoraj jeździł na 3 kółkach, ale wczoraj kazał je odkręcić i nauczył się jeździć na normalnym rowerku - wyjawia tata Piotr Głowski.

Wincenty jechał jak cyklista z kilkuletnim doświadczeniem, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Inaczej było w przypadku Dominika, który przewrócił się i nie mógł opanować łez. Poza tym jednym wypadkiem, nie odnotowano innych kolizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!