Z komunikacji miejskiej korzysta 30 procent, a pieszo sprawy załatwia około 29 procent mieszkańców. Zaledwie 1 procent porusza się rowerem.
Tak się jednak składa, że jest to grupa użytkowników dróg (i, niestety, chodników) najgłośniejsza i najbardziej roszczeniowa. O ile interesów pieszych nie reprezentuje prawie nikt, to rowerzyści dorobili się już sporej liczby rozmaitych organizacji, stowarzyszeń i mniej lub bardziej formalnych grup nacisku.
Ich aktywność wzmaga się zawsze wtedy, gdy do konsultacji trafiają plany drogowców. Zastanawiam się jak to możliwe, że tak pilnie obserwowana inwestycja, jaką jest budowa sklepu IKEA i przebudowa newralgicznej dla miasta i ruchu kołowego ulicy Fordońskiej, czujności rowerzystów umknęła.
Czy plany nie były znane? A może w czasie, gdy powstawały plany budowy, żaden rowerzysta nie marzył nawet o tym, że można w tym miejscu oczekiwać normalnej drogi rowerowej?
Bo fakty są takie, że w ostatnim dziesięcioleciu Bydgoszcz zrobiła dla rowerzystów bardzo dużo. Gdyby tak wiele zrobiono dla kierowców, mielibyśmy już dawno rozwiązany problem nie tylko dróg osiedlowych, ale i kilku większych inwestycji.