Jedną z konsekwencji koronawirusa w Polsce jest malejący poziom zatrudnienia. W trzy miesiące w średnich i dużych firmach zniknęło ćwierć miliona etatów, co stanowi 4,2% miejsc pracy. Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy osób zatrudnionych w mikroprzedsiębiorstwach, wybranych sektorach, na umowie zlecenie i umowie o dzieło. (Na 16 milionów wszystkich pracujących przypada 6,2 milionów osób zatrudnionych poza sektorem przedsiębiorstw.)
Firmy zatrudniają coraz mniej osób
W maju liczba pracujących w sektorze przedsiębiorstw zmniejszyła się o 1,4%, w porównaniu z kwietniem oraz o 3,2%, w porównaniu z majem zeszłego roku. W kwietniu bez pracy zostały 153 tys. osób z sektora przedsiębiorstw. Ubytek 85 tys. etatów z maja, gdy rozpoczęło się odmrażanie gospodarki, napawa pesymizmem. Wskazuje na to m.in. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Badania GUS nie uwzględniają mikrofirm, a z Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarcze, majowej ankiety Pracodawców RP wynika, że to właśnie mikroprzedsiębiorstwa najczęściej planowały zwolnienia. Wśród pracodawców nastawiających się na redukcję etatów w maju ich odsetek był największy. Ponadto ekonomiści z PKO BP uważają, że dane o redukcji zatrudnienia są zaniżone z uwagi na redukcję wymiaru czasu pracy.
Pracodawcy RP szacują, że jeżeli do 272 tys. pracowników, którzy stracili pracę przez koronawirusa, doliczymy osoby nieuwzględnione w szybkich statystykach, to może się okazać, że bez pracy jest już pół miliona osób, nawet do 600 tysięcy. Utrzymujący się na rynku klimat nie sprzyja poszukiwaniom pracy.
Pracowników ubywa, a przyczyn jest wiele
Trudno jest jednoznacznie powiedzieć, czy mniejsza liczba osób aktywnych zawodowo jest konsekwencją zwolnień, wygaśnięcia umów, odejścia z firmy czy też – przejścia na emeryturę. Jak podkreśla Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji Lewiatan, GUS nie tłumaczy zachodzących zmian. Mimo to eksperta ds. rynku pracy jest zdania, że spadek liczby osób z umowami o pracę może być symptomem rosnącego bezrobocia.
- Redukcja liczby zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw może być oznaką zarówno zmniejszenia wielkości produkcji z uwagi na ograniczony popyt jako skutek pandemii, jak i przyspieszenia procesów automatyzacji, które w ostatnim czasie mogą się nasilić z uwagi na rosnące koszty pracy, wcześniejszy niedobór pracowników oraz niepewność co do dalszego przebiegu epidemii, również wśród osób pracujących – uważa Monika Fedorczuk.
Pod koniec kwietnia liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy jako bezrobotne sięgała 1 miliona (przekroczyła 950 tysięcy). To o prawie 90 tys. więcej niż pod koniec marca. Chociaż oficjalna stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 5,8%, to eksperci uważają, że ludzi bez pracy może być dwa razy więcej.
Praca dodatkowa w czasach pandemii. Zobacz, gdzie najprędzej...
Tylko w I kwartale pracodawcy, głównie z sektora prywatnego, zlikwidowali 119,9 tys. miejsc pracy – wynika z danych GUS. Co czwarty pracownik stracił zatrudnienie przez epidemię koronawirusa – oceniają eksperci z OLX. Do tego dochodzą liczne stanowiska nieuwzględnione w statystykach, np. posady grafików, dziennikarzy czy pracowników obsługi imprez zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych. Z kolei z danych Pracuj.pl wynika, że aż 80% cięć etatów nastąpiło w firmach zatrudniających do 50 pracowników.
Przez epidemię koronawirusa firmy oszczędzają na pensjach pracowników. Ograniczają zwłaszcza premie i dodatki. Obecny poziom wynagrodzeń jest tylko o 1,2% wyższy niż przed rokiem, podczas gdy na początku roku płace były o 8% większe niż przed 12 miesiącami.
Pracodawcy RP są zdania, że płaca minimalna, która wynosi obecnie 2600 zł brutto, w 2020 r. przekroczy relację 50% do średniej pensji (w relacji do mediany będzie to ponad 55%). Płaca na tym poziomie może dać pracodawcom kolejny impuls do zwolnień, zwłaszcza w mikrofirmach. W maju tempo redukcji etatów zmalało, w porównaniu z kwietniem, ale przedsiębiorcy mogą obawiać się kolejnej podwyżki płacy minimalnej.
Nasze płace rosną wolniej niż inflacja
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w ciągu ostatniego roku wzrosło o 1,2%, osiągając poziom 5119,94 zł, ale jego realna wartość maleje, ponieważ płace rosną wolniej niż inflacja. (Przykładowo, rok wcześniej roczny wzrost płac wyniósł 7,7%.) Ponadto wiele firm wprowadziło przestój ekonomiczny lub obniżony wymiar czasu pracy, co ekspertka Konfederacji Lewiatan postrzega jako symptom końca szybkiego wzrostu płac i dużej rotacji na rynku pracowników.
Chociaż niektórzy przedsiębiorcy wznowili swoją działalności, to nadal wiele firm działa w ograniczonym zakresie. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że pracownicy mają mniejsze możliwości poszukiwania zatrudnienia. Zmniejszyła się liczba nowych ofert w ogłoszeniach i urzędach pracy. Pracodawcy są mniej skorzy do zgłaszania zapotrzebowania na nowe ręce do pracy w PUP, a pracownicy rzadziej wyrejestrowują się z urzędów pracy.
10 sposobów na wypalenie zawodowe. Zobacz, co zrobić, kiedy ...
Na przełomie wiosny i lata wzrasta zainteresowanie pracą sezonową. Chociaż dużo mówiło się o stanowiskach, których nie chcieli obejmować Polacy, to warto wiedzieć, że konkurencja wśród pracowników sezonowych jest ogromna. W 2019 r. na jedną ofertę pracy sezonowej na OLX przypadało średnio aż 180 kandydatów. W tym roku, ze względu na szczególnie trudną sytuację pracowników, chętnych do podjęcia pracy sezonowej prawdopodobnie będzie jeszcze więcej – uważą Paulina Rezmer, senior PR specialist w OLX.
Gdzie szukać pracy?
Sezon na poszukiwanie pracy sezonowej zaczyna się już w marcu, ale w tym roku nastąpiło opóźnienie ze względu na izolację społeczną i fakt, że wiele osób pracowało zdalnie. Jednocześnie wzrosło grono użytkowników OLX (prawdopodobnie osób bez pracy lub zagrożonych zwolnieniem). W II kwartale ich przyrost wyniósł aż 65%.
Na OLX najwięcej ofert pracy dodatkowej, związanej z sezonem wakacyjnym, pojawia się w pięciu miastach regionalnych: Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie i Łodzi. Jednak nie ma się co oszukiwań. Ogłoszeń jest znacznie mniej niż rok temu.
Wybory prezydenckie 2020. Co kandydaci na prezydenta proponu...
Prawdopodobnie najwięcej nowych ofert pracy ukaże się w Polsce zachodniej i centralnej (woj. mazowieckie, łódzkie, świętokrzyskie) – prognozują autorzy 41. edycji badania Plany Pracodawców Instytutu Badawczego Randstad. Zgodnie z planami pracodawców na tę część naszego kraju przypadnie 16% nowych wakatów. Najczęściej Ogłoszenia będą dotyczyły stanowisk w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców (19% wszystkich nowych ofert).
