Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugie życie wielkich kół

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Adaptowanie starych młynów wodnych stało się w ostatnich latach modą. Lokalizowane są w takich budynkach różnego rodzaju obiekty gastronomiczne, a także elektrownie wodne.

Adaptowanie starych młynów wodnych stało się w ostatnich latach modą. Lokalizowane są w takich budynkach różnego rodzaju obiekty gastronomiczne, a także elektrownie wodne.

<!** Image 2 align=right alt="Image 27531" >Zapaleńcy, którzy chcą ożywić stary młyn, napotykają jednak na liczne trudności. Ogromnym problemem jest biurokracja, przez którą musi przebrnąć każdy, kto chce zagospodarować stary budynek. Ilość papierów, które trzeba wypełnić powoduje, że wielu potencjalnych inwestorów się zniechęca. Bywa też, że zaporowe przeszkody stawiają konserwatorzy zabytków.

- Na ogół dochodzi do tego - mówi Jan Święch z toruńskiego Muzeum Etnograficznego - że ten, kto chciał wyremontować młyn, woli wybudować sobie od zera budynek wzorowany na młynie, zabytek zostawiając na pastwę czasu i wandali. Dotyczy to przede wszystkim młynów drewnianych. W ten sposób tracimy bezcenne często zabytki naszej architektury. Paradoksalnie już teraz w naszym kraju więcej jest zabytków gotyckich, niż tych zbudowanych z drewna w nowożytnych czasach.

<!** reklama left>Ogromną szansą dla młynów są elektrownie wodne. Ich miłośnicy dodatkowo zmagać się jednak muszą z przepisami prawnymi, które chronią interesy energetycznego monopolisty.

- Po ostatnich zmianach jest już trochę łatwiej - mówi Stanisław Lewandowski, prezes Towarzystwa Elektrowni Wodnych. - Indywidualny producent energii nie napotyka już przeszkód w podłączeniu do sieci, ogólnopolski dostawca jest też zmuszony do zakupu energii, którą mała elektrownia wyprodukowała.

Prąd limitowany

Wciąż jednak nie jest możliwe, by indywidualny producent mógł na rynku lokalnym konkurować z producentem ogólnopolskim. - Ktoś, kto ratuje rozpadający się młyn i otwiera w nim elektrownię - mówi Jan Święch - część tego, co wyprodukował może wykorzystać dla własnych potrzeb, nie może jednak nic sprzedać swoim sąsiadom. Tymczasem jeden młyn mógłby zaopatrzyć w energię około 15 gospodarstw.

Entuzjaści starych młynów mogą znaleźć pomoc w Muzeum Etnograficznym. Jego pracownicy starają się w miarę możliwości dokumentować wszystkie zachowane, a często już niszczejące obiekty w naszym regionie. Swoimi informacjami na ten temat chętnie dzielą się z każdym, kto zamierza zaopiekować się zabytkiem i komu zależy na wiernym jego odtworzeniu.

Przykładem takiego odtworzenia istniejącej jeszcze kilkanaście lat temu bryły budynku może być wzniesiony niedawno, praktycznie od podstaw, młyn w Górznie, między stawem Wapionka a Jeziorem Górznieńskim. Mieści się w nim restauracja, zaś dawna funkcja została zaznaczona przez umieszczenie koła wodnego, które wszak zamiast w linii spadku wody, ustawione zostało w poprzek. Bo też jego rola jest wyłącznie dekoracyjna.

Pomóżny św. Marcinowi

<!** Image 3 align=right alt="Image 27532" > Pod koniec XIX wieku na Pomorzu Gdańskim było ponad tysiąc młynów wodnych. Dziś ich liczba spada, na ogół po śmierci ostatniego młynarza popadają one w ruinę. Rzadko zajmuje się nimi młode pokolenie. Produkcja mąki na ogół przestaje być opłacalna. Na początku obecnego tysiąclecia większością tych bardzo ciekawych często obiektów opiekuje się tylko święty Marcin. Jak widać po stanie wielu starych młynów, patron młynarzy sam sobie z tym zadaniem poradzić nie może.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!