Kilka dni temu Urząd Miejski zaalarmował, że na jednej z ulic pies pogryzł człowieka, że był bez kagańca, a nawet bez smyczy. Samo pogryzienie, oczywiście, jest bulwersujące, ale to, że zwierzaki biegają samopas po chodnikach i trawnikach już mnie tak bardzo nie wzrusza.
<!** Image 2 alt="Image 160832" sub="Pies to przyjaciel człowieka. A czy przyjaciela wypada trzymać w kagańcu? Fot. Jarosław Hejenkowski">Nie od dziś bowiem wiadomo, że psy powinny być wyprowadzane w kagańcach i na smyczy, ale w rzeczywistości nikt tego nie pilnuje. Mało tego. Proszę spróbować zwrócić uwagę właścicielowi takiego szczekającego potwora, że powinien go przy nodze trzymać. Ja kiedyś tak zrobiłem i chwilę później nie wiedziałem, czy uciekać przed psem, czy przed jego rozjuszonym właścicielem. Bo jak wiadomo każdy posiadacz czworonoga jest święcie przekonany, że jego pupil jest święty, że uwielbia się bawić z dziećmi i że nigdy w życiu nie tknąłby czegoś tak ciężkostrawnego jak ludzka noga czy ręka. Brakuje tylko jeszcze, żeby chwilę po tym, jak załatwi się na jakimś trawniku, sam pobiegł po woreczek i poprosił o papier toaletowy, chociaż obserwując niektórych panów i panie przechadzające się z olbrzymami pod blokami mam wrażenie, że część z nich pewnie by się założyła, że ich psy już to potrafią.
***
A że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, nie można się dziwić, że od czasu do czasu nawet człowiek przejmie niektóre przyzwyczajenia po swoim pupilu. Ot, chociażby bieganie po błocie i kałużach bez względu na pogodę, jak od roku robią tak mieszkańcy ulicy Szymborskiej. By dojść do jakiegoś przyzwoitego chodnika muszą najpierw przebrnąć istne bajoro, które powstało w miejscu, gdzie wcześniej ułożono im jakieś rury. Teoretycznie nie powinni narzekać, bo założenie sobie na buty toreb foliowych i paradowanie w nich przed innymi jest w dzisiejszych czasach niezwykle niską ceną za doczekanie się kanalizacji z prawdziwego zdarzenia, ale jako że ludzi nikt na smyczy i w kagańcu nie wyprowadza, a ponadto potrafią oni mówić ludzkim głosem, więc ten głos w końcu z siebie wydali.
<!** reklama>Podobno dzisiaj ma się u nich pojawić ekipa, która się tą „drogą przez mękę” zajmie, ale chyba nikt nie wierzy, że jutro już będzie można tamtędy przejść suchą nogą. Na miejscu urzędników poważnie obawiałbym się, że mogą ich tam psami poszczuć, więc na wszelki wypadek, poza robotnikami, których tam wyślą do ułożenia jakiejś prowizorycznej nawierzchni, zafundowałbym mieszkańcom specjalne pojemniki. Takie jak w niektórych miejscach stoją z woreczkami na psie odchody. Z tą tylko różnicą, że do środka włożyłbym darmowe torby foliowe. Na buty.
Czekamy na Sygnały
- Codzienne dyżury redakcyjne tel. 52-355-16-51, mail: [email protected]