Odchodzili piłkarze, odchodzili trenerzy, ale Maciej Kremblewski nieprzerwanie jest z Zawiszą od wielu lat. Oto droga popularnego „Krembiego” od V ligi do ekstraklasy.
<!** reklama>
- Pamiętam, jak próbowaliśmy się odbudować w 2005 roku, po powstaniu SP „Zawisza” i na mecz z Unislavią wychodziłem z szatni z klubową flagą. Wygraliśmy 4:1 i mogliśmy cieszyć się z pierwszego awansu - wspomina Maciej Kremblewski, obecny kierownik zespołu i trener drużyn młodzieżowych.
- Potem bywało różnie. Tułaliśmy się trochę w czwartej lidze, chociaż za trenera Mirosława Rzepy zajęliśmy wysokie drugie miejsce. Kiedy sprowadzono zespół z Włocławka, zostaliśmy odstawieni na boczny tor. Ale po pewnym czasie znów się odrodziliśmy, pomocą służyli kibice, między innymi Marcin Jałocha i Wojciech Łaz. Mieliśmy prężny zarząd i fanów, którzy skierowali nas na właściwe tory. Po barażu w Leśnicy weszliśmy do drugiej ligi. Wreszcie dostaliśmy się na szczebel centralny. Poczuliśmy, że nadszedł przełom. Zaczęliśmy walczyć z takimi ekipami, jak Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec. Ciągle graliśmy jako SP, ale w pewnym momencie stowarzyszenie zderzyło się ze ścianą. Już nie miało szans ciągnąć tego dalej. Ale najważniejsze w tamtym okresie było utrzymanie się w drugiej lidze, dzięki wychowankom uplasowaliśmy się na siódmej pozycji.
- Następnie - przypomina „Krembi” - drużynę przejęła spółka akcyjna z pomocą finansową miasta. Po dwóch latach ciężkiej walki uzyskaliśmy przepustkę do pierwszej ligi. Wróciliśmy na swoje miejsce, to było coś pięknego. Teraz mogę powiedzieć, że kapitalną robotę po przejęciu klubu zrobił jego nowy właściciel Radosław Osuch. Awans do ekstraklasy wieńczy dzieło powrotu Zawiszy na szczyt, które trwało niemal dziesięć lat. Wielu zawodników oddało na boisku serce, żebyśmy mogli teraz cieszyć się z meczów z najlepszymi zespołami w Polsce.
- Jako kierownik drużyny przeżywam to wszystko bardzo mocno. Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie ogrom pracy, ale wchodzimy na wyższy poziom. Będzie nam pachniało trochę Europą, bo w I lidze z daleka nie było czasem widać, gdzie się znajduje budynek klubowy. Chciałbym, żebyśmy powalczyli o pierwszą ósemkę, a jak nie wyjdzie, to bez stresu zapewnili sobie dalszy byt w najwyższej klasie.