Bili, krzyżowali, wrzucali do stawu, filmowali... Czterech uczniów szkoły rolniczej w Grubnie dręczyło 16-letniego kolegę przez prawie pół roku. A działo się to na terenie szkoły i w trakcie zajęć.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149746" sub="Dramat Krzyśka (na zdjęciu z mamą), ucznia Zespołu Szkół Rolniczych w Grubnie rozgrywał się na oczach całej klasy. Nikt mu nie pomógł, nikt nie zaalarmował nauczycieli... / Zdjęcia: Jacek Smarz ">- Jesteśmy nietykalni. Jak zakapujesz, będziesz połamany. Kaleką zostaniesz! - grozili Krzyśkowi koledzy z klasy. 19-letni Kamil Rz.,18-letni Rafał R. i 17-letni Ariel W. mają już postawione przez prokuraturę zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się. 16-letni Andrzej S. odpowie przed sądem dla nieletnich. Wszyscy przyznali się do winy. Dopóki nie skaże ich sąd, ci starsi codziennie muszą meldować się na policji.
Dręczenie Krzyśka traktowali jako formę zabawy. W prokuraturze wyrazili skruchę. Nie wiadomo, czy skruchę czuje dwudziestu pozostałych uczniów klasy, na oczach których rozgrywał się dramat.
<!** reklama>Kozioł ofiarny
Miejsce akcji: Zespół Szkół Rolniczych w Grubnie, powiat chełmiński, gmina Stolno. Rozległy teren z parkiem, stawem, internatem i warsztatami.
Czas akcji: grudzień 2009 roku - kwiecień 2010 roku, czyli pięć miesięcy z życia pierwszej klasy zawodówki.
<!** Image 3 align=left alt="Image 149746" sub="Szkoła w Grubnie szczyci się pięknymi tradycjami i wieloma osiągnięciami. Wielu jej absolwentów o czasach nauki mówi jako o chwilach niezapomnianych. Krzyśkowi na razie to miejsce kojarzy się z upokorzeniem.">Bohaterowie dramatu: wszyscy chłopcy to mieszkańcy różnych wsi w powiecie. Jak tłumaczy Barbara Lejman, wicedyrektorka szkoły, szturchanie, bęcki i wulgaryzmy dla większości uczniów w Grubnie to norma.
Krzysiek nigdy nie był gwiazdą. Koleżanki ze wsi pamiętają, że i w podstawówce, i w gimnazjum zawsze stał trochę na uboczu.
Niewysoki, drobny, w okularach. Od dzieciństwa miał kłopoty ze zdrowiem, ostatnio przechodził zapalenie trzustki. Na wuefie - zgodnie z zaleceniem lekarza - nie ćwiczył. Naukę w Grubnie zaczynał z optymizmem. Chce być rolnikiem.
- Nowoczesnym - podkreśla, co natychmiast budzi reakcję matki. - Jeśli kiedyś przekażemy mu gospodarkę, to powinien kontynuować to, co zaczęliśmy - mówi pani Krystyna. W domu często przekomarzają się na ten temat. Generalnie jednak rodzice są dumni z tego, że Krzysiek nie chce uciekać ze wsi, jak inni. Tak najłatwiej, a ich syn ma szacunek do ziemi. Mają jeszcze dwie córki, ale w nim pokładają szczególne nadzieje.
<!** Image 4 align=right alt="Image 149746" >W grudniu Krzysiek przestał palić, a tym samym przestał częstować chłopaków papierosami. Od tego się zaczęło. Potem poszło jak po sznurku: wyzwiska, szturchanie, popychanie, wielokrotne uderzenia otwartą dłonią, ściskanie genitaliów, grożenie kalectwem i śmiercią. - Powiedzieli, że jestem ich kozłem ofiarnym - spuszcza głowę Krzysiek. - Wszyscy w klasie wiedzieli, co się dzieje.
Witold Preis, zastępca prokuratora rejonowego w Chełmnie, zaznacza, że dręczyciele byli sprytni. Nie zostawiali śladów. Ich celem było upokarzanie.
Dziś cię ukrzyżuję...
Kwietniowy dzień, godziny 10-11. Jakieś 50 metrów od warsztatów, w których przebywa nauczyciel praktycznej nauki zawodu. Chłopcy biorą belkę ze stolarni i kładą na trawie. Krzyśka niosą i siłą przykładają do drewnianego drąga. Ręce przywiązują kablem. Pojawiają się gapie. Gruby S. uruchamia w komórce opcję filmowania. Mówią, że filmik wrzucą do Internetu. Potem Krzysiek będzie żył w strachu, wyczekując, kiedy obejrzy go cała szkoła. Na razie wiadomo, że uczniowie przesyłali film między sobą.
<!** Image 5 align=left alt="Image 149746" sub="Szkoła w Grubnie jest specyficzna - uczęszczają do niej przede wszystkim chłopcy i młodzi mężczyźni ze środowisk wiejskich. Wicedyrektorka Barbara Lejman przyznaje, że już wcześniej zdarzały się incydenty związane z przemocą wśród uczniów. Dotychczas jednak udawało się w porę zareagować...">Nazajutrz: powtórka. Tym razem jednak już nie z jedną belką. - To Andrzej wkręcił sobie, że musi mnie ukrzyżować. „Jak Nazarejczyka”, mówił. Wtedy też tak powiedział: „Dziś cię ukrzyżuję” - dodaje Krzysiek, a matka patrzy w stół. Zbili belki w krzyż i przywiązali go sznurami. Po tygodniu akcję powtórzyli.
Dlaczego nie przyszedł do mnie i się nie poskarżył? - zapytał panią Krystynę Jan Went, dyrektor szkoły. Wicedyrektorka Barbara Lejman podkreśla, że nie mieli najmniejszego sygnału od rodziców chłopca. A wystarczyłby telefon, by pedagodzy zaczęli działać.
- Kilka razy skarżyłem się nauczycielowi od zajęć praktycznych - mówi tymczasem Krzysiek. - Machał ręką i odpowiadał coś w stylu, że eee tam, biją się, że to tylko zabawa...
Czy oczekiwanie, że uczeń pierwszej klasy pójdzie na skargę do dyrektora szkoły jest realne? Skoro widział, że nie reaguje nikt z kolegów, ani nauczycieli? Skoro żył pod presją, że gdy zakapuje, to zginie? - Chciałem to załatwić sam - mówi Krzysiek.
<!** Image 6 align=right alt="Image 149746" sub="- To pierwszy przypadek, by szykany wobec kolegi tak się rozwinęły - mówi Barbara Lejman, wicedyrektorka szkoły">Taczką do stawu
19 kwietnia, poniedziałek. Krzysiek jedzie autobusem do szkoły na godz. 8. Pierwsze cztery godziny to zajęcia praktyczne. - Andrzej kazał mi iść do woźnego, żeby wozić miał. Nie chciałem, ale musiałem - opowiada chłopak. - Po przerwie sadziliśmy drzewka. Zaczęło się pod koniec praktyk, jakiś kwadrans, dwadzieścia minut po godz. 11...
Najpierw zrzucili mu okulary. Szukał ich w trawie i znalazł na czas. Zdążył założyć, kiedy Ariel podjechał taczką. Siłą zapakował na nią Krzyśka i pojechał nad staw. Wrzucił do wody. Sięgała mu do pasa. - Na szczęście, komórkę miałem w kieszeni na piersi. Nie zamokła - przypomina sobie szczegóły.
Wyszedł z wody. Przebrał się z ubrania roboczego w codzienne. Mokre ciuchy zwinął w kłębek, włożył do torby. Poszedł na lekcję podstaw techniki. Nauczyciel nic nie zauważył. On się nie poskarżył. Kiedy wrócił do domu, matce podpadły mokre buty. Wcześniej o tym, co spotyka brata w szkole powiedziała jej Gośka, najstarsza córka. Dowiedziała się swoimi kanałami.
Tego dnia matka wycisnęła z syna prawie wszystko. Pojechała do szkoły ze skargą. Dyrekcja poinformowała policję. - Akurat funkcjonariusze przeprowadzali doroczną pogadankę z uczniami klas pierwszych - wspomina Barbara Lejman. Policja przesłuchała podejrzanych dopiero 29 kwietnia. 4 maja trzech najstarszych stawiło się w prokuraturze. Kamil, Rafał i Ariel złożyli zeznania zbieżne z zeznaniami Krzyśka. Postawiono im zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad kolegą.
<!** Image 7 align=left alt="Image 149746" sub="Prokurator Witold Preis zaznacza, że kwestia opieki pedagogicznej też będzie przedmiotem postępowania">Szkolna zmowa milczenia
Grubno, piątek, 7 maja, kolejny dzień matur. Dziś dyrekcja szkoły odbyła rozmowy z Krzyśkiem i jego matką oraz z dwojgiem dręczycieli. W poniedziałek stawić ma się dwóch pozostałych. Cała czwórka, choć ma postawione prokuratorskie zarzuty, nadal jest uczniami Zespołu Szkół Rolniczych w Grubnie.
Wicedyrektorka tłumaczy, że trzeba działać zgodnie z procedurami. Wczoraj w szkole był przedstawiciel kuratorium oświaty. Za kilka dni odbędzie się posiedzenie rady pedagogicznej, której dyrekcja przedstawi dotychczasowe ustalenia. Nauczyciele mają się wypowiedzieć. Potem dopiero dyrektor podejmie decyzję: skreślać pełnoletnią trójkę z listy uczniów czy nie. Niepełnoletniego skreślać nie można. Najprawdopodobniej zostanie przeniesiony do innej placówki.
Pytamy, jak to możliwe, że w szkole o męce Krzyśka nic nie wiedziano? - W tej klasie była zmowa milczenia - odpowiada Barbara Lejman. - Dla uczniów tej i podobnych klas informowanie o takich sprawach jest równoznaczne z donoszeniem. Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że chłopiec nie miał widocznych obrażeń na ciele. Matka ucznia nie stawiała się na wywiadówkach. Nie zgłaszała problemu.
Co dyrektorka może powiedzieć o napastnikach? Chłopcy z małych miejscowości, środowisk niezamożnych i zaniedbanych. W całej klasie był problem z frekwencją i dyscypliną. Dlaczego w jednym, pierwszym oddziale zawodówki, uczą się szesnasto- i dziewiętnastolatkowie? - Cóż, by otworzyć oddział potrzeba odpowiedniej liczby uczniów - mówi Barbara Lejman. - Nie odmawiamy ze względu na wiek.
Wychowawca klasy? „Mężczyzna z niezbyt długim stażem jako wychowawca, ale z dużą wiedzą i intuicją wychowawczą”. Dyrektor Jan Went rozmawiał już z kierownikiem szkolenia praktycznego i nauczycielem praktycznej nauki zawodu. Nie chce jednak podejmować żadnych pochopnych decyzji personalnych.
- Trzeba pamiętać, że to specyficzna szkoła, do której uczęszczają przede wszystkim chłopcy i młodzi mężczyźni ze środowisk wiejskich. Mieliśmy w szkole już incydenty związane z przemocą wśród uczniów. Dotychczas zawsze udawało nam się w porę zareagować. To pierwszy przypadek, by szykany wobec kolegi tak się rozwinęły. Pokrzywdzony uczeń zostanie objęty pomocą psychologiczno-pedagogiczną. W tej klasie pedagog przeprowadzi też cykl specjalnych zajęć - zapewnia Barbara Lejman.
Prokuratura sprawdzi...
Chełmno to małe miasteczko. Gdy na łamach jednej z gazet można było wyczytać, że prowadzący śledztwo sprawdzą, czy o zdarzeniach wiedzieli nauczyciele, w środowisku oświatowym się zagotowało. Bo jak to: nauczycieli rozliczać?
Tymczasem pytania o opiekę nauczycieli nie da się uniknąć, skoro, jak przekazuje prokuratura, do dręczenia Krzyśka dochodziło zazwyczaj na drodze (odcinek 300-400 metrów), którą uczniowie muszą pokonać, udając się z budynku szkoły do warsztatów. Witold Preis zaznacza, że kwestia nadzoru będzie jedną z kilku badanych przez prokuraturę. Dziś najważniejsze jest, że łańcuch przemocy został przerwany.
Trzej najstarsi uczniowie odpowiadać będą karnie jak dorośli. Grozi im do pięciu lat więzienia. Szesnastolatek stanie przed sądem dla nieletnich.
Możliwe, że sprawcy dobrowolnie poddadzą się karze. Tymczasem rodzina Krzyśka zastanawia się, co będzie dalej... Boi się odwetu ze strony starszych chłopaków i ich znajomych.
- Trzej dorośli podejrzani zostali objęci dozorem policyjnym. Nie było przesłanek do ich aresztowania. Nie ma bowiem obawy, by mieli się ukrywać bądź wpływać na zeznania innych osób - mówi prokurator Preis. - Zostali też ostrzeżeni, że jeśli znów dopuszczą się karalnych zachowań, to zostaną tymczasowo aresztowani.
* * *
Jeden z nauczycieli z Grubna, prowadzący zajęcia w klasie Krzyśka mówi o medialnej nagonce. - Wszystko zostało w telewizji i gazetach przesadzone, niepotrzebnie rozdmuchane, i to na całą Polskę. Znam tych chłopców. Obserwuję ich przecież na co dzień. Niczego nie zauważyłem. Normalne chłopaki, jak inni. Z igły zrobiono widły. Do prokuratora Preisa nic nie mam, bo wykonuje swoją pracę. Ale sam uczył się w Grubnie, więc chyba pamięta tutejsze realia.
Przemoc w szkole
Uczniowie czy bandyci?
Ryki, województwo lubelskie. Czterej uczniowie w trakcie lekcji wyzywali swojego 62-letniego nauczyciela i poniżali go. Sprawa wyszła na jaw, kiedy policja znalazła w Internecie film nagrany przez uczniów. Dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Rykach twierdziła, że o gehennie nic nie wiedziała. Tymczasem w trakcie kontroli prowadzonej przez kuratorium okazało się, że poniżany nauczyciel w ciągu kilku miesięcy wpisał do dziennika ponad 40 uwag na temat zachowania podopiecznych. Uczniowie zostali wyrzuceni ze szkoły.
Warszawa, niezłe liceum. Pedagog znalazł na szkolnym korytarzu skrępowanego bandażami ucznia. Okazało się, że chłopak był dręczony przez czterech kolegów od kilku miesięcy. Dzwonili do niego z pogróżkami, nękali głuchymi telefonami, zakładali na głowę kosz na śmieci. Uczniowie odpowiedzą przed sądem za znęcanie się.
Warszawa, gimnazjum na Pradze Północ. Kto ostatni kopnie nauczyciela, ten frajer - taką zabawę wymyśliła sobie grupa czternastoletnich uczniów. Gnębili dwie młode nauczycielki. Przez kilka miesięcy wyzywali je, próbowali zmusić do zmiany ocen, pluli na zeszyty, wyrzucali je przez okna, spali w ławkach. Jedna z kobiet wreszcie zgłosiła się na policję. Po tym, jak uczeń rzucił w nią plastikową butelką. Sprawę skierowano do sądu rodzinnego.
Gdańsk, gimnazjum. Uczniowie II klasy znęcali się nad koleżanką. Dotykali miejsc intymnych, markowali współżycie, wulgarnie przezywali. Wszystko to na forum klasy. Na drugi dzień po jednym z takich zdarzeń filmowanych komórką, 14-letnia Ania powiesiła się.