Drastycznie spadły wpłaty do ZUS, a dług Skarbu Państwa przekroczył bilion złotych. To zapowiedź kryzysu, jaki nas czeka

Według danych pozyskanych przez autorów materiału w pierwszych dwóch dekadach kwietnia płatnicy wpłacili 17,9 mld złotych. To o 4,8 mld złotych mniej niż w tym samym okresie 2019 roku. Jak łatwo obliczyć, ZUS zanotował spadek o jedną piątą, a porównując do dwóch pierwszych dekad marca tego roku - o jedną czwartą.

Według "DGP" do spadku wpływów ZUS-u przyczyniły się dwa czynniki:

• Firmy nie płacą składek przez wzgląd na swoją sytuację. Taką możliwość dała im tarcza antykryzysowa
• Niektórzy pracodawcy odliczyli od swojej składki do ZUS kwoty, które przekazali pracownikom korzystaując z zasiłków opiekuńczych.

Dziura w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych będzie pewnie zasypywana z budżetu państwa. Innymi słowy: straty ZUS będą rekompensowane przez zwiększenie długu publicznego. Ten w samym marcu wzrósł o 40 mld złotych, co jest największym skokiem odkąd publikowane są takie dane.

- Tym samym po raz pierwszy w historii zadłużenie Skarbu Państwa przekroczyło bilion złotych - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Cytowany przez dziennik Marcin Czaplicki z PKO BP prognozuje wzrost długu publicznego do 51,6 proc. PKB (ponad 5 pp. wzrostu w porównaniu do 2019 roku). Deficyt, jego zdaniem, może wynieść nawet 5,4 proc. PKB.

Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millenium, przewiduje na łamach "DGP", że rząd będzie musiał zaciągnąć jeszcze dług w wysokości 150 mld złotych.

- Kwota wydaje się zawrotna, ale rynek jest na to gotowy - twierdzi Sutowicz.

Władze starają się ograniczyć wzrost długu publicznego przez finansowanie pomocy w czasie pandemii koronawirusa za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego oraz Polskiego Funduszu Rozwoju. Rządzących obowiązuje konstytucyjny zapis, który stanowi, iż dług publiczny musi być niższy niż 60 proc. Produktu Krajowego Brutto.