Dramatyczna akcja GOPR na Pilsku
W czwartek przed godziną 18 goprowcy ze stacji na Hali Miziowej pośpieszyli w kierunku masywu Pilska. Zostali zaalarmowani przez żonę biegacza, który o ustalonej godzinie nie powrócił do schroniska. W tej części Beskidu Żywieckiego panują trudne warunki atmosferyczne i praktycznie zerowa widoczność. Mężczyzna po raz ostatni kontaktował się z żoną - jak mówi nam ratownik dyżurny GOPR - o godz. 13.10, potem jego telefon już nie odpowiadał.
CZYTAJCIE TEŻ:
Dramatyczna akcja ratunkowa GOPR na Pilsku
Gdy ratownicy odnaleźli biegacza, ten był już w stanie głębokiej hipotermii.
- Był na granicy życia i śmierci. Gdyby ratownicy spóźnili się o kilkanaście minut, to na pewno zastaliby już zwłoki. Był bardzo mocno wychłodzony i leżał w śniegu. Ratownicy stwierdzili zatrzymanie funkcji życiowych. Została podjęta decyzja o podjęciu resuscytacji krążeniowo-oddechowej, zakończona powodzeniem, a następnie transport do Korbielowa, który trwał kilkadziesiąt minut, gdzie doszło znów do zatrzymania akcji serca i ponownej resuscytacji krążeniowo-oddechowej - mówi Edmund Górny, ratownik dyżurny GOPR, który koordynował wczorajszą akcję. Pytany o przygotowanie biegacza odpowiada: - Był przygotowany jak początkowy przedszkolak, lekko ubrany, bez żadnych zapasów płynów, jedzenia i cukrów. Wybrał się jak na spacer po Parku Łazienkowskim - mówi ratownik.
Po przetransportowaniu do Korbielowa mężczyźnie pomagali ratownicy z Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu.
- Po raz pierwszy w Polsce pogotowie zastosowało aparat do mechanicznej kompresji klatki piersiowej Easy Pulse. Urządzenie używane było na miejscu zdarzenia i podczas transportu pacjenta do Polsko Amerykańskiej Kliniki Serca w Bielsku-Białej - poinformował Piotr Dziedzic, kierownik Działu Pomocy Doraźnej Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu.
Pacjenta przekazano na oddział kardiochirurgii. Został podłączony do urządzenia wspomagającego krążenie pozaustrojowe ECMO.
- Z posiadanych przez nas informacji wynika, że są już efekty terapeutyczne. Pacjent został rozintubowany i oddycha bez respiratora oraz ma zachowaną diurezę - dodał Piotr Dziedzic.
Udało się nam porozmawiać z lekarzem z Polsko-Amerykańskiej Kliniki Serca w Bielsku-Białej, gdzie trafił mężczyzna.
- Pacjent jest dalej utrzymywany w śpiączce. Trudno określi, jak długo ten stan jeszcze potrwa. Może być to doba, ale może być to i tydzień - mówi Wojciech Domaradzki, specjalista kardiochirurg z oddziału kardiochirurgi Polsko-Amerykańskiej Kliniki Serca w Bielsku-Białej.
Tymczasem ratownicy apelują o rozwagę do osób, które wybierają się w wyższe partie gór.
- Temperatury są zerowe i minusowe, ale istotniejsza jest temperatura odczuwalna. Kiedy mamy mocny wiatr, dużą wilgotność i zerową widoczność, to warunki mogą się zmienić w dramatyczne dla turystów, którzy się tam pojawią. To działa też bardzo mocno na psychikę, chwila nieuwagi, zabłądzenie i jest dramat - mówi goprowiec.
ZOBACZCIE, JAKA BYŁA POGODA W DNIU WYPADKU: