https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domowe, czyli szkolne obiady

Katarzyna Oleksy
- Najbardziej lubią pierogi. A jak jest pomidorowa czy rosół, to w kolejce stoją nawet ci, którzy normalnie obiadów nie wykupują - mówią dyrektorzy jednej z bydgoskich podstawówek.

- Najbardziej lubią pierogi. A jak jest pomidorowa czy rosół, to w kolejce stoją nawet ci, którzy normalnie obiadów nie wykupują - mówią dyrektorzy jednej z bydgoskich podstawówek.

<!** Image 2 align=none alt="Image 179428" sub="Z talerzy uczniów zawsze wszystko znika. Na zdjęciu stołówka w Zespole Szkół nr 7. Fot.: Archiwum/Tymon Markowski">

W zdecydowanej większości tego typu szkół już od samego rana na korytarzach i w klasach unosi się smakowita woń domowego obiadu.

- Najbardziej lubię klopsiki i koperek w sosie. I kompot z wisienkami. W niektórych są pestki - mówi Kacper, uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej. Jego ulubiona zupa to - jak się okazuje - podobnie jak zdecydowanej większości dzieci, pomidorowa. - Lubi też grzybową. Obiady w szkole kosztują 3 złote, to nie jest dużo. Wracamy z mężem z pracy około godziny 16-17 i jemy ciepłą obiadokolację. Nie chcieliśmy, by dziecko do tego czasu było głodne lub na samych kanapkach - dodaje mama ucznia.

Jego nieco starsza koleżanka, uczennica niepublicznej placówki, tęskni za szkolnymi obiadami. - Gdy były w szkole, wszystko było w porządku. Potem zaczęto nam dowozić dania z sąsiedniej szkoły i też nie było źle. Ciepłe, smaczne, syte. Smakowały jak zrobione w domu. A potem przyszła era cateringu. Nie dość, że porcja malutka, to jeszcze zdarzało się, że było to chłodne - mówi Anna.

Tradycja czy wygoda?

Z danych Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Bydgoszczy wynika, że obecnie catering jest tylko w jednej szkole publicznej - Zespole Szkół nr 27. Nie jest to jednak typowy catering, lecz dzierżawienie kuchni i stołówki ajentowi. We wspomnianej placówce od piętnastu lat stołówkę prowadzi osoba przygotowująca dania dla dzieci, ale opłacająca także media, co wliczane jest do ceny obiadu, który kosztuje tam 6 złotych. Jest też w Bydgoszczy kilka szkół, które z różnych powodów - przede wszystkim finansowych - nie prowadzą kuchni i nie gotują obiadów same, a korzystają z kuchni innych placówek. Na przykład Szkoła Podstawowa nr 36 na Jachcicach dostarcza obiady do Gimnazjum nr 28, Zespół Szkół nr 16 gotuje dla siebie oraz dla Zespołu Szkół nr 15. Zespół Szkół nr 5 Mistrzostwa Sportowego dowozi dania do dwóch szkół podstawowych - SP nr 4 i SP nr 9. Z kolei do Zespołu Szkół nr 7 na Błoniu obiady dostarczane są z Bursy nr 3, Bursa nr 1 gotuje dla siebie oraz Zespołu Szkół Ekonomicznych i Samochodowych. Od września nie działa kuchnia w Gimnazjum nr 13 - było tam zapotrzebowanie na mniej niż 50 obiadów, a ta liczba jest granicą, do której placówce opłaca się prowadzić własną jadłodajnię.

<!** reklama>

- Mamy tradycyjną stołówkę. Dzieci codziennie jedzą zupę i drugie danie, które często jest do wyboru z dwóch proponowanych - mówi Aleksandra Piotraszewska, wicedyrektorka SP nr 37, gdzie, nie licząc zerówek, z żywienia szkolnego korzysta 311 dzieci. - Obiad kosztuje 3,30 złotego. Dzieciom najlepiej smakują pierogi, a z zup - pomidorowa i rosół. Gdy te dania są w jadłospisie, w kolejce stoją nawet ci, którzy obiadów nie wykupują! - dodaje wicedyrektorka.

Podobne gusta panują w Szkole Podstawowej nr 46. - Dorosłych może dziwić to, że dzieci najbardziej lubią makaron z twarogiem i cukrem, racuchy z jabłkami. Za tymi daniami wprost przepadają - mówi Lukrecja Trzemżalska, dyrektorka SP nr 46, gdzie obiad kosztuje 3 złote. W cenie są trzy dania: zupa, drugie danie i deser, którym może być na przykład budyń. Kuchnia szkoły liczącej 417 dzieci gotuje średnio dla 146 osób. - Dzieci płacą tylko za tak zwany wsad do kotła, ale w szkole mogą jeść też pracownicy. Ci z kolei płacą za obiad 6 złotych, z czego finansowane są koszty utrzymania kuchni - dodaje pani dyrektor, która nie ukrywa, że kiedyś orientowała się w cenach cateringowych. - Jakieś dwa lata temu w ofercie były dania składające się z jednego posiłku. Mięso było bodajże raz w tygodniu, reszta to zupki. W naszej szkole 40 dzieci je obiady finansowane przez MOPS. Zupa, czyli pierwsze danie, podawana jest w wazach. Można jeść do syta. Dla wielu dzieci szkolny obiad dwudaniowy to często jedyny posiłek w ciągu dnia. Póki nie będę zmuszona, nie zdecyduję się na catering - mówi pani dyrektor.

Najlepiej... pizza

Nie brakuje szkół, które na takie rozwiązanie się zdecydowały. To szkoły prywatne. Firma cateringowa Gran obsługuje dwie placówki.

- Dania przygotowywane są codziennie. W odpowiednich warunkach dowozimy je do szkoły. Na początku tygodnia przedstawiamy naszą propozycję menu. Jest ona akceptowana lub wspólnie nanosimy zmiany - mówi Antoni Kujawa, właściciel firmy Gran. Co jest najczęściej zamawiane? - Żywienie zbiorowe, zwłaszcza dzieci, nie jest sprawą prostą. Wszystko zależy od tego, jakich nawyków żywieniowych dziecko nabrało w domu. Dzieci i młodzież przyzwyczajeni są do fast foodów, odżywiają się niezdrowo i najlepiej cały czas jadłyby pizzę - mówi specjalista. Cena zamówionego w firmie obiadu nie przekracza 7 złotych. Oprócz posiłku, w cenie znajduje się opłata za transport i przygotowanie dań.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski