Czy niewielkie Osieki czeka to samo, co mieszkańców amerykańskiego miasteczka Plainfield? Być może. Co łączy obie miejscowości? Mroczna historia. Z kaszubskich Osiek pochodzi nazwany przez media wampir z Bytowa, oskarżony o kilkadziesiąt morderstw, skazany za jedno. Natomiast z Plainfield - Ed Gein, zwany rzeźnikiem. Udowodniono mu zaledwie dwa morderstwa, mimo że dowody znalezione w domu wskazywało przynajmniej na kilkadziesiąt.
Swego czasu Plainfield przeżyło istny najazd tłumów z całego świata. Każdy chciał zobaczyć miejsce, gdzie dokonano makabrycznych zbrodni. Dom rzeźnika stał się obowiązkowym miejscem wycieczek ciekawskich.
Mówi się, że „miłośnik horrorów” kupił nawet auto mordercy tylko po to, by pokazywać je jako atrakcję. Inni licytowali osobiste przedmioty z jego gospodarstwa. Mieszkańcy małego miasteczka mieli dość wizyt oszołomów z całego świata. Bali się, że dom mordercy stanie się muzeum dla wszelkiej maści wariatów i w końcu ktoś podpalił farmę rzeźnika. Gdy Ed zmarł, pochowano go w rodzinnej miejscowości. Jego grób na przemian odwiedzali wandale i… fani, zostawiający upominki, kwiaty, a nawet miłosne wyznania.
Tak może wydarzyć się też w Osiekach. Dom wampira z Bytowa zostanie wystawiony na przetarg!
Czerwony, z rozlatującej się już cegły dom, w którym przez kilka lat mieszkał Pękalski, znajduje się niemal w centrum Osiek. Leszek mieszkał tu z wujkiem. Starszego mężczyznę kilka lat temu przeniesiono do lokalu socjalnego w sąsiedniej miejscowości. Gmina przekalkulowała, że remont domu jej się nie opłaca. Oszacowano, że może pochłonąć nawet 200 tys. złotych. Stąd decyzja radnych i wójta o zbyciu nieruchomości. Przetarg ma odbyć się na przełomie września i października.
- To w zasadzie nie dom, a jedna trzecia domu plus udział w gruncie, jakieś jedenaście arów - mówi Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. - Sąsiedzi narzekają, że z dachu cieknie, że pojawił się grzyb. Nie ukrywam, że lokal wymaga remontu.
Ile gmina może dostać? Wartość to jakieś 50-70 tysięcy złotych. - Cenę wywoławczą podamy w ogłoszeniu - wyjaśnia wójt i dodaje, że powierzchnia użytkowa to ponad 50 metrów kwadratowych.
Mimo że ogłoszenia jeszcze nie ma, informacja o sprzedaży lokalu Pękalskich rozeszła się niczym błyskawica. W gminie rozdzwoniły się telefony. Ktoś sugerował, że chciałby, aby w tym miejscu było muzeum Pękalskiego. Ludzie mówią, że do wsi przyjeżdża wiele osób oglądać nieruchomość.
- Chcą zbić pieniądze - mówią mieszkańcy. - Na nas historia Pękalskiego nie robi już większego wrażenia, tym bardziej, że niewielu z nas wierzy w jego winę. Nie chcemy tu wycieczek miłośników kryminałów.
- Wolałbym, aby gmina była słynna z czystych jezior i powietrza, a nie z historii mordercy - przyznaje wójt. - Mam nadzieję, że lokal kupi rodzina z dziećmi, że tu zamieszkają i będą się cieszyć z pięknej okolicy.
