https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze, że "žZibi" tego nie widział

Miało być piłkarskie święto. W końcu pucharowy pojedynek z ekstraklasowym zespołem nie zdarza się często. Tymczasem gospodarze przegrali i na boisku (0:3), i na trybunach, gdzie na pierwszym planie byli pseudokibice.

Miało być piłkarskie święto. W końcu pucharowy pojedynek z ekstraklasowym zespołem nie zdarza się często. Tymczasem gospodarze przegrali i na boisku (0:3), i na trybunach, gdzie na pierwszym planie byli pseudokibice.<!** Image 2 align=none alt="Image 155997" >

 Od początku meczu (przed pierwszym gwizdkiem kibice uhonorowali jeszcze byłego trenera Zawiszy Bronisława Waligórę) zaznaczyła się przewaga Widzewa. Bydgoszczanie dowodzeni przez Macieja Murawskiego zbyt wolno i niedokładnie przeprowadzali akcje. I chociaż goście nie grali w najsilniejszym składzie, różnica klasy była widoczna. Za utratę pierwszego gola winę ponosi Maciej Dąbrowski, który za lekko podał głową do Łukasza Zapały. Natychmiast wykorzystał to Piotr Grzelczak i umieścił piłkę w siatce obok zaskoczonego bramkarza. Napastnicy Zawiszy nie potrafili natomiast zaskoczyć defensywy łodzian, a jedynym graczem, który zagrażał ich bramce był... obrońca Cezary Stefańczyk, próbując silnych, mierzonych strzałów z dystansu. W 42 minucie sędzia musiał w końcu przerwać spotkanie.

Bijatyki chuliganów, mieniących się kibicami, z przebywającymi na trybunach policjantami trwały już w najlepsze. Demolka stadionu miała miejsce przez kilkadziesiąt minut. Wśród napastników nie brakowało też pseudokibiców ŁKS-u, którzy nienawidzą Widzewa. Atakowani funkcjonariusze musieli użyć broni.

Niestety, chuliganów przestało interesować to, że piłkarze zeszli z boiska i spotkanie może zostać przerwane. Długo nie pomagały apele spikera. Dopiero, gdy poprosił on jednego z kibiców o pomoc, ten przeszedł przez boisko i po wejściu na wieżyczkę zaapelował o spokój, dodając, że... policja prowokuje. - Przyjechałem na Zawiszę po ośmiu latach i takiej komedii jeszcze nie widziałem. Jak można niszczyć własny stadion? W Anglii coś takiego działo się dziesięć lat temu. Widzę, że Bydgoszcz jest daleko w tyle - mówił w przerwie Kuba, na stałe mieszkający w Londynie. Zniszczenia i straty spowodowane agresywnym zachowaniem części widzów są spore. Klubu nie ominą pewnie sankcje ze strony PZPN, w tym finansowe. A wszystko, kilkanaście dni po spotkaniu wiceprezydenta Bydgoszczy i partnera strategicznego Zawiszy Zbigniewa Bońka z grupą bydgoskich biznesmenów, których próbuje się nakłonić do pomocy II-ligowej drużynie. Mecz po ponad 15 minutach udało się kontynuować, ale koncert wulgarnych piosenek kibiców obu zespołów słyszeliśmy aż do ostatniego gwizdka sędziego. W wyniku rozrób czterech policjantów zostało rannych, a sześciu pseudokibiców zatrzymano.

Wróćmy jeszcze na koniec do meczu, który zszedł wczoraj na dalszy plan. W drugiej połowie padły bowiem dwie bramki. Pierwsza po akcji lewą stroną i płaskim dośrodkowaniu Przemysława Oziębiały do Łukasza Grzeszczyka, a druga po strzale z dalszej odległości Oziębiały. - Dałem pograć kilku zawodnikom, którzy w lidze nie mają szans się pokazać i nawet dobrze to wychodziło. Zwycięstwo cieszy, czeka nas jednak jeszcze dużo pracy - powiedział po meczu trener Widzewa Andrzej Kretek. Szkoleniowiec Zawiszy Maciej Murawski nie miał się z czego cieszyć. - Jeśli przyjeżdża zespół z ekstraklasy, to można spodziewać się dobrej gry i tak było. Staraliśmy się grać do przodu, ale popełniliśmy indywidualne błędy. Widzew też je popełniał, ale nasze potrafił wykorzystać. Mieliśmy kłopot z szybkim wyprowadzaniem akcji. Po każdej stracie groziła nam kontra ze strony Widzewa. W drugiej lidze nie zawsze to się źle kończy, w pojedynku z zespołem ekstraklasy, to już inna sprawa. Teraz przed bydgoskim zespołem mecz w lidze z GKS Tychy.

Zawisza - Widzew 0:3 (0:1) 3Bramki: Piotr Grzelczak (18), Łukasz Grzeszczyk (65), Przemysław Oziębiała (68). 4Zawisza: Zapała - Stefańczyk, Dąbrowski, Galdino, Warczachowski - Juszkiewicz, Szczepan, Tabaczyński (68. Tarnowski), Wójcicki (82. Maziarz), Kanik - Okińczyc (62. Ślifirczyk). 4Widzew: Kaniecki - Radhia, Ukah, Pinheiro, Zawadzki - Grischok (62. Budka), Cuqui (46. Panka), Grzeszczyk, Grzelak - Oziębiała, Grzelczak. 4Żółte kartki: Galdino - Grischok, Panka. Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Widzów: ok. 8 tysięcy.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski