Miasto nie skorzystało z prawa pierwokupu ziemi po byłych zakładach „Romet”, a teraz chce ją przejąć, wykorzystując specustawę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 110280" sub="Jeśli miasto przy wykupywaniu terenów pod budowę Ikei skorzysta ze specustawy, będzie musiało pokryć koszty odszkodowań / Fot. Radosław Sałaciński">- Oznaczać to będzie, że koszty wywłaszczenia miasto weźmie na siebie - mówi Romualda Masacz-Conroy, współwłaścicielka gruntu, na którym znaleźć się mają drogi dojazdowe do centrum Ikei w Bydgoszczy.
Swoją opinię listownie przekazała prezydentowi Konstantemu Dombrowiczowi. W piśmie, do którego dotarliśmy, zarzuca, między innymi, że ciężar finansowy wykupu będą musieli ponieść bydgoscy podatnicy, a także, że chciano wykupić od niej grunty po cenie niższej od tej, którą zapłaciła syndykowi „Rometu”.
Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, budowa Ikei szybko nie ruszy. Miasto szuka furtki - specustawy, która przy inwestycjach ważnych dla gminy pomaga wywłaszczyć krnąbrnych właścicieli.
<!** reklama>- Z jakich powodów budowę układu drogowego w rejonie ulic Łowickiej i Wiślanej miasto uznaje za inwestycję celu publicznego i dokonuje jej realizacji poprzez wdrażanie procedur przewidzianych wyłącznie dla tworzenia gminnej infrastruktury drogowej, podczas gdy faktycznie ma ona służyć inwestorowi? - dziwi się Romualda Masacz-Conroy.
- Układ drogowy nie będzie obsługiwał jedynie Ikei, ale rozwiąże również problemy komunikacyjne między ulicami Łowicką i Wiślaną, a także dalej - na ulicy Wyszogrodzkiej - uzasadnia możliwość skorzystania ze specustawy Andrzej Bereda, zastępca dyrektora wydziału mienia i geodezji. - Poza tym, mamy tu wielu użytkowników wieczystych i stąd bierze się konieczność skorzystania z tego trybu. Potwierdza jednak, że to miasto będzie musiało wziąć w takim wypadku ciężar spłacenia właścicieli. - Jeśli nieruchomość jest przejmowana na rzecz gminy Bydgoszcz, to do odszkodowania będzie zobowiązane miasto. Pamiętajmy jednak, że te kwestie rozpatrywane są w osobnym postępowaniu, a o cenie wykupu decydować będzie biegły rzeczoznawca. Proszę zauważyć, że cena gruntów poszła przez lata w górę, więc właściciele na tym nie stracą.
- Miasto nie dopłaci ani złotówki - zapewnia wiceprezydent Bydgoszczy, Maciej Grześkowiak.
Współwłaścicielka terenu zapowiada, że jeśli miasto nie będzie respektowało jej praw, sprawa trafi do sądu.
- Wczoraj rozmawiałem telefonicznie z tą panią. To bardzo skomplikowana sprawa administracyjna. Jeśli autorka listu chce, możemy oczywiście podjąć rozmowy z jej adwokatem lub przedstawicielem - deklaruje Robert Łucka, dyrektor wydziału administracji budowlanej bydgoskiego ratusza.
- Sprawy prawne zostawmy sądom. Zobaczymy przed ich obliczem, czy prawnicy tej pani mają rację, czy nasi - wtóruje mu wiceprezydent Maciej Grześkowiak.