Chciał tego Stomil, którego bramkarka została powołana do reprezentacji. Po ostatnim meczu na Słowiańskiej z Polonią Poznań nikt w Kobiecym Klubie Piłkarskim Bydgoszcz nie wiedział, na czym stoi.
Trener Adam Góral mówił wtedy „Expressowi”:
- Dla mnie ta sytuacja jest śmieszna. Jedna zawodniczka wyjeżdża na reprezentację i nagle ligowy mecz jest przełożony. Jak tu pracować w piłce kobiecej, skoro ma być przerwa, za chwilę kolejne, bo Błękitne Stargard się wycofały. To jakie to są cykle treningowe? To jakiś absurd. Nie dosyć, że w rundzie jest tylko osiem meczów, to jeszcze do tego są przerwy po trzy tygodnie w trakcie rozgrywek. Kiedy te zawodniczki mają grać? Bo my więcej trenujemy, niż gramy, a tak naprawdę każda zawodniczka się rozwija, kiedy gra mecze, a nie trenuje tylko.
Z kolei Monika Kaźmierczak, strzelczyni gola na 1:1 z Polonią Poznań, powiedziała:
- Nie wiem, co tam prezes wyjaśnił ze związkiem, ale przygotowujemy się normalnie do tego meczu. Może być tak, że zagramy dopiero za trzy tygodnie, co uważam za błąd. Przygotowujemy się miesiąc czasu, żeby zagrać dwa mecze, trzy tygodnie przerwy, dwa mecze, znowu trzy tygodnie przerwy. Ale to już nie od nas zależy.
Już wiemy, że do meczu dojdzie w ten weekend. Maciej Pietrzyk, wiceprezes KKP wyjaśnił "Expressowi", że:
- Stomil napisał pismo do PZPN, my też napisaliśmy, bo według regulaminu rozgrywek dopiero powołanie dwóch zawodniczek do reprezentacji, skutkuje przełożeniem meczu. Stomil chciał przełożyć mecz, my chcieliśmy grać, bo i tak będzie dużo przerw w rundzie jesiennej. Wyszło na nasze.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU