Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Michał Korościel woli żużel od skoków? "To miłość bezwarunkowa i wrodzona"

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Michał Korościel: - Każdy, kto jest blisko żużla, powinien tego spróbować, to uczy szacunku dla tych gości.
Michał Korościel: - Każdy, kto jest blisko żużla, powinien tego spróbować, to uczy szacunku dla tych gości. Youtube.com
Michał Korościel to od dwóch lat głos Grand Prix w polskiej telewizji. Na pierwszy casting jechał do radia Polonezem Truckiem, wybłagał szansę w "Zetce" i w końcu wylądował na motocyklu żużlowym. - Przy Grand Prix czuję wielkość i rangę wydarzenia. To udziela się także zawodnikom, są bardziej spięci - mówi dziennikarz Eurosportu i Eleven Sport.

Skoki czy żużel?
Żużel! Bo to jest miłość wrodzona, bezwarunkowa, pielęgnowana od 7. roku życia, nie pamiętam świata bez żużla. Skoki też kocham, ale najpierw byłem po prostu kibicem sukcesu, typowym dzieckiem Adama Małysza, dopiero później się w to wgryzłem i pokochałem bez względu na wyniki Polaków.

Skoczkowie czują żużel?
W zdecydowanej większości wywodzą się z regionów, które są żużlowymi pustyniami. Gdzieś tam te środowiska się stykają, słyszałem, że Patryk Dudek wymieniał ciekawe opinie z Piotrem Żyłą, sami żużlowcy zresztą upodabniają się do skoczków z wyglądu, są coraz chudsi. Myślę, że ze względu na charakter, emocje i adrenalinę żużel najszybciej trafiłby do Piotra Żyły, który lubi takie ekstrema, z kolei Dawid Kubacki to majsterkowicz, jego mogłaby zaciekawić techniczna strona czarnego sportu.

Sam też próbowałeś swoich sił na motocyklu. Jak było?
Udało mi się skompromitować (śmiech). Można to znaleźć na youtubie, ale jeszcze wcześniej Krzysiek Cegielski zorganizował dla mnie przejażdżkę w Krakowie na motocyklu Janusza Kołodzieja. Myślałem, że pędziłem jak wariat, otarłem się o śmierć, a na nagraniu wyszło, że można było umrzeć, ale ewentualnie ze śmiechu. Uważam jednak, że każdy, kto jest blisko żużla, powinien tego spróbować, to uczy szacunku dla tych gości.

Najpierw było radio, potem telewizja i w końcu transmisje żużlowe. Praca marzeń?
U mnie było to proste od dziecka, nawet Świętemu Mikołajowi o tym mówiłem: zawsze chciałem komentować mecze żużlowe i byłem święcie przekonany, że tak właśnie będzie. Do radia trafiłem przez przypadek. Na studiach dziennikarskich podwoziłem moim Polonezem Truckiem kolegę na przesłuchanie. Jak już tam dojechałem, to stwierdziłem, że sam spróbuję, ja się dostałem, a kolega nie. Potem było Radio Zachód, gdzie świetnie żużel robili Jacek Białogłowy i Maciej Noskowicz. Udało mi się skomentować finał IMP we Wrocławiu w 2007, ale wiedziałem, że weterani nie specjalnie chcą robić miejsce młodemu. Zacząłem rozsyłać CV po dużych stacjach i wszędzie mnie olewali. W końcu wpisałem w tytule maila do Zetki: „Nie olewajcie mnie, chcę pracować w Radiu Zet”. I wyobraź sobie, następnego dnia zaprosili mnie na przesłuchanie. Pojawił się wtedy także kontakt z Eurosportem. Powiedziałem im wtedy: jak będziecie mieli żużel na antenie, to pamiętajcie o mnie. Pierwsze turnieje SEC komentował Andrzej Mielczarek, ale kiedyś zachorował, był do wzięcia turniej w Togliatti. Byłem bardzo zestresowany, ale jakoś poszło, a od sezonu 2014 zacząłem już regularnie komentować ligę szwedzką.

Podobno początkowo starałeś się naśladować Przemysława Babiarza?
W Radiu Zet każdy początkujący dziennikarz pracuje z logopedą i właśnie specjalistka zauważyła, że staram się naśladować pracę na antenie Przemka Babiarza, którego zresztą bardzo cenię. Któregoś dnia usłyszałem jednak w kościele: „każdy musi być sobą” i tej zasadzie staram się być wierny w życiu, także tym zawodowym.

Przygotowujesz sobie scenariusz transmisji: w tej minucie przypomnę coś o Zmarzliku, przed tym biegiem powiem coś o Dudku?
Nie. Krzysztof Gurgurewicz przygotowuje nam świetne statystyki, generalnie jednak wolę reagować na bieżąco na wydarzenia. Znacznie ważniejsze jest dla mnie, aby być na stadionie dwie, trzy godziny przed zawodami i pogadać z kim się da. To wtedy mogę się dowiedzieć, że np. Zmarzlika boli ząb, a tego już z kartki nie wyczytam.

Ostatnio rozbawiłeś widzów zdaniem: „Zmarzlik ma potwora między nogami”.
Chciałem wtedy coś powiedzieć w stylu, że ma potwornie szybki silnik między nogami, wyszedł taki bon mot, ale myślę, że większość osób potraktowało to z humorem i dystansem. Czy miałem jakieś wpadki antenowe? Do dziś każdy pamięta „dziecko dwóch pedałów” Bohdana Tomaszewskiego, ale w dobie social mediów takie rzeczy żyją góra jedną dobę.

Zawsze was podziwiam, że przez dwie godziny opowiadania o meczu musicie starać się schować swoje sympatie i kibicowskie przyzwyczajenia.
Pamiętam swój pierwszy komentarz meczu Falubazu w Eleven. Wszyscy wiedzą, że jestem z Zielonej Góry i bardzo starałem się tego nie pokazywać w czasie transmisji. Potem ojciec mi powiedział, że brzmiałem jak kibic przeciwnej drużyny, był to GKM, jak dobrze pamiętam. Natomiast zdarza mi się kibicować słabszym w czasie transmisji i tego się nie wstydzę, bo lubię wyrównane mecze i emocje.

W czasie transmisji równie ważny jest partner. Ty najczęściej tworzysz duet z Marcinem Kuźbickim.
Bardzo dobrze nam się razem pracuje. „Kuźbik” ma podobne poczucie humoru, ale jest bardziej stonowany. W tym układzie ja jestem sercem, on rozumem. Inaczej z nim mi się komentuje, a inaczej, nie znaczy, że gorzej, z Rafałem Lewickim. Z zawodników świetnie się czuję z Tobiaszem Musielakiem, ma poczucie humoru, potrafi ubrać myśli w odpowiednie słowa i co ważne, nie boi się mówić.

Wolisz nawijać w telewizji o meczach ligowych czy turniejach Grand Prix?
A to ciekawe pytanie... Na pewno komentuje się inaczej. Liga jest bardziej powszednia, mecze są co tydzień, wiele z nich nie ma większego znaczenia. Przy Grand Prix czuję wielkość i rangę wydarzenia. To udziela się także zawodnikom, są bardziej spięci, dużo mniej się tu zarabia, ale jednak chodzi o to „coś” większego. Mam wrażenie, że w moim komentarzu w czasie Grand Prix także jest więcej patosu, a mniej humoru, ale teraz myślę, że może to zmienić?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dlaczego Michał Korościel woli żużel od skoków? "To miłość bezwarunkowa i wrodzona" - Gazeta Pomorska