We wtorek policjanci zatrzymali uzbrojonego dilera narkotykowego Mariusza M. Mieli już go raz przed rokiem, ale został wypuszczony z aresztu. Może śledczy i wymiar sprawiedliwości popełnili błąd?
<!** Image 3 align=none alt="Image 183831" >
Mariusz M. był zapalonym kibicem Zawiszy. Podczas przeszukiwania mieszkania po jego zatrzymaniu, mundurowi znaleźli mnóstwo rzeczy z logo klubu. Czy należał także do grupy fanów Zawiszy, która prowadziła nieczyste interesy? - W tym biznesie nie ma solistów. Musiał być w Bydgoszczy powiązany z jakaś grupą, może z konkurencyjną dla „Kadafiego”, którego niedawno aresztowano. Chociaż tak naprawdę, te grupy płaciły „Kadafiemu” haracz - mówi jeden z śledczych.
Zwinęli go po cichu
- Będziemy sprawdzać, z kim powiązany był zatrzymany Mariusz M. - mówi Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Jest mało prawdopodobne, aby należał też do grupy „Szkiełki”, po upadku „Kadafiego”, typowanego na nowego przywódcę narkotykowego biznesu w Bydgoszczy. Jednak policjanci, zajmujący się zwalczaniem tej przestępczości powątpiewają, aby gangster zdołał przejąć schedę.
<!** reklama>
O rozbiciu przez mundurowych grupy „Kadafiego” niedawno szeroko informowaliśmy. Na razie on i jego żołnierze siedzą w areszcie, gdzie trafili po spektakularnej akcji antyterrorystów. Ciążą na nich zarzuty, m.in. wprowadzenia na rynek narkotyków o wartości 21 mln zł, czerpania zysku z prostytucji. A jeden usłyszał również zarzut usiłowania zabójstwa.
Bardziej dyskretnie działali kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji. Mariusza M. zgarnęli na parkingu przed marketem na ul. Bielickiej. W jego citroenie znaleziono 170 g marihuany i pistolet.
- To był włoski BBM 6,5 mm, przerobiony z amunicji gazowej na ostrą. W magazynku było sześć naboi. Pistolet miał tłumik. Zostały też usunięte numery broni - informuje jeden z policjantów.
Wydał kolegów i dalej działał
28-latek trafił do aresztu na dwa miesiące i to nie po raz pierwszy. Na przełomie lutego i stycznia 2010 został zatrzymany w Wąsoczu, gdy wiózł 5 kg marihuany z Holandii. Taka ilość narkotyków na czarnym rynku warta była ponad 125 tys. zł. Kurier po dwóch miesiącach tymczasowego aresztu został zwolniony.
Jan Bednarek, z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy tłumaczy, że o zwolnieniu zdecydowała postawa Mariusza M.
- Przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia, które pozwoliły podjąć dalsze czynności - tłumaczy prokurator.
Prokuratura sporządziła akt oskarżenia przeciw 9 osobom. Część z nich jest mieszkańcami okolic Bydgoszczy. Mariusz M. odpowiada za udział w grupie zorganizowanej i międzynarodowy przewóz środków psychotropowych. W sądzie wciąż trwa proces przeciw nim. Czy zwolnienie z aresztu Mariusza M. było błędem?
- Może gdyby trafił tam na dłużej, nie chciałby współpracować? Jego zeznania przyniosły efekt - uważa jeden z prokuratorów.
Jan Bednarek dodaje: - Powrót tego mężczyzny na drogę przestępczą jest dla sądu również okolicznością obciążającą. Z pewnością wpłynie na wymiar kary.
Szafa amfy w bloku
W poniedziałek funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego odnotowali jeszcze jeden sukces. W Toruniu odkryli magazyn narkotyków. W blokowym mieszkaniu przy ul. św. Józefa schowano 34 kg amfetaminy, ponad 5,5 kg marihuany i innych środków odurzających o czarnorynkowej wartości 1,2 mln złotych.
Odkrycie magazynu było możliwe dzięki zatrzymaniu przez CBŚ pary, która podróżowała audi. W torebce 19-letniej pasażerki mundurowi znaleźli ok. pół kilograma amfetaminy.
- Funkcjonariusze rozpracowywali ten magazyn przez półtora roku - mówi Monika Chlebicz z KWP.