Długie styczniowe wieczory toną w smętnej szarości. Za oknem w kompletnej ciszy na brudne ulice spadają płatki czystego śniegu. Gdzieś w przepełnionym dymem papierosowym barze na gitarze akustycznej gra awangardowy poeta, którego smutne dźwięki wypełniają lokal i dusze strapionych słuchaczy...
<!** Image 2 align=none alt="Image 165050" >
Z takim właśnie obrazem kojarzy mi się muzyka Pana Maleńczuka. I nie jest to wcale złośliwa ironia z mojej strony. Przeciwnie. W końcu sam artysta śpiewał nie tak dawno na swojej płycie Andre la more: „Siedzą przy barze smutne i te same twarze”. Maleńczuk określany był też swego czasu mianem „barda Krakowa”, a jego klimatyczne i awangardowe płyty Historia Obyczaju, czy Pan Maleńczuk wciągały bez reszty i nie pozwalały uwolnić się od zatroskanych, lecz nieśmiertelnych dźwięków.
<!** reklama>
Zacznijmy jednak od początku. Najpierw Pan M zabłysnął w zespole Pudelsi, o którym dość powiedzieć, że był kontrowersyjny. Później była długa przygoda z Homo Twist, która osobiście przypadła mi do gustu bardziej niż jego wcześniejsze dokonania, bo sposób łączenia przez nich gitarowego rocka z poezją był niebanalny i atrakcyjny. Oba zespoły wpisały się na dobre w historię polskiej muzyki. Na szczęście wokalista nigdy nie zrezygnował z kariery solowej. Już 27 stycznia zawita do Filharmonii Pomorskiej, gdzie zaprezentuje się z zespołem Psychodancing, z którym nagrał najlepszą od czasów Pana Maleńczuka i duetu z Wojciechem Waglewskim płytę. Krążek Psychodancing _wydany w 2008 r., to przypomnienie Maleńczuka z dawnych lat. Jest tu co prawda bardziej rozmarzony, melancholijny i romantyczny, ale przeboje polskiej piosenki autorstwa Niemena, Klenczona, czy Młynarskiego w psychodelicznych aranżacjach dancingowych wypadają kapitalnie. Na płycie nie zabrakło też autorskich utworów Maleńczuka, które klimatem wpasowane są w resztę piosenek i razem tworzą spójną całość. Artysta poszedł za ciosem i w 2009 r. wydał drugą część płyty _Psychodancing. Krążek ten, choć skierowany jest bardziej w stronę muzyki pop, jest także bardzo wyrazisty, a przede wszystkim niezależny, choć to określenie na rodzimym rynku muzycznym obecnie mocno się zdewaluowało.
W Bydgoszczy Pan Maleńczuk zaprezentuje utwory z obu płyt, warto więc nastroić własne regulatory z dyskotekowych na dancingowe brzmienia.
Maciej Maleńczuk + Psychodancing
27.01.2011, Bydgoszcz, Filharmonia Pomorska
Start – godz. 20.00
Bilety: 70 zł