Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dać czas czasowi

Wojciech "žSzczapa" Romanowski
Smutny to był sylwester. Ośmiominutowy pokaz sztucznych ogni oświetlił moje ukochane miasto, ale znacząco nie poprawił mojego nastroju. Tak to już jest, że kiedy odchodzi ktoś bliski, prawda o przemijaniu naprawdę zaczyna nas dotyczyć.

Smutny to był sylwester. Ośmiominutowy pokaz sztucznych ogni oświetlił moje ukochane miasto, ale znacząco nie poprawił mojego nastroju. Tak to już jest, że kiedy odchodzi ktoś bliski, prawda o przemijaniu naprawdę zaczyna nas dotyczyć. Najprostsze pytania, które tak skutecznie od siebie odganiamy, doganiają nas i dominują nad wszystkim innym. Dokąd zmierzamy? Jak długo jeszcze? Co ze sobą przyniesie nowy rok? Kolejnego sylwestra spędzimy w tym samym gronie, czy kogoś ubędzie? W tak melancholijnym nastroju ruszyłem na coroczną sylwestrową trasę, bo przecież po to tutaj jestem, żeby uchylać Czytelnikom drzwi do świata bankietów, zabawy, wyśmienitej kuchni. Jadę przez miasto ciche i puste. Ten smutek potęguje pogoda - bardziej jesienna niż zimowa.

Stary Rynek. Gdzieś wyparowały z nas entuzjazm, spontaniczność, szaleństwo. Ledwie minęła północ, a tu po głównej płycie miasta spaceruje jakaś garstka imprezowych niedobitków, nie ma nawet walających się śmieci, muszę mocno wytężyć wzrok, żeby dostrzec resztki po wystrzelonych petardach. W restauracjach niby tak jak zawsze. Niby gra muzyka, niby uśmiechnięte twarze biesiadników, niby eksplozja radości. Niby, bo kiedy głębiej spoglądam w oczy moich rozbawionych przyjaciół, dostrzegam w nich ni to strach, ni to niepewność. Też nie wiedzą, dokąd to wszystko zmierza.

Wracam. Tylko w niektórych mieszkaniach palą się światła, odgłosy zabawy dochodzą z rzadka. Co tam robią ci ludzie, którzy rano wypełnili wszystkie dyskonty? Właściciele tych sklepów to najwięksi zwycięzcy sylwestrowej nocy. Pół godziny stałem w kolejce do kasy. Przede mną armia młodych z wózkami wypełnionymi po brzegi. W nich już zupełnie inne produkty niż te, które my kupowaliśmy na sylwestrowe prywatki. Kiełbasę zastąpił łosoś, zamiast bigosu - owoce morza, koreczki z żółtego sera wyparte przez fetę i mozzarellę. A zamiast zabawy, muzyki, szaleństwa - cisza i ciemność, która źle mnie nastraja na 2013 r.

Co dalej? Nie potrafię znaleźć odpowiedzi. I też specjalnie jej nie szukam. Poddaję się losowi. Jeśli jest jakaś siła wyższa, a wierzę, że jest, nie pozwoli zrobić nam zbyt dużej krzywdy. Nie z takich opresji wychodziliśmy. Mniej się martwić. Mniej szukać dziury w całym. Dać czas czasowi. Niech się dzieje jak najlepiej nam wszystkim. Tego życzę, mimo jesiennej aury, szarości i tej dziwnej sylwestrowej ciszy.

Wojciech „Szczapa” Romanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!