Od 40 do 90 złotych miesięcznie na osobę w rodzinie można otrzymać z MOPS na dożywianie po spełnieniu kryterium dochodowego.
Nasi Czytelnicy alarmują, że w kasie MOPS zabrakło pieniędzy na dożywianie, choć minęła dopiero połowa roku. - Co będzie dalej, skoro pod koniec lipca ludzie są odsyłani z kwitkiem?- żalą się bydgoszczanie, korzystający z pomocy MOPS.
<!** reklama>
- Nie było sytuacji, że MOPS zabrakło pieniędzy na dofinansowanie posiłków. Owszem, w maju złożyliśmy podanie o dodatkowe środki do wojewody, bo na początku roku znacznie zwiększyła się nam liczba klientów uprawnionych do pomocy - mówi Ewa Taper, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Przekazana kwota powinna zaspokoić potrzeby naszych klientów do końca roku.
Skąd wzięło się tak wielu potrzebujących pomocy? Czy to efekty kryzysu gospodarczego? Okazuje się, że stoją za tym... bydgoscy radni.
- W przypadku dożywiania Rada Miasta Bydgoszczy uchwaliła, że kryterium uprawniające do otrzymania pomocy zostanie zwiększone do 200 procent kryterium dochodowego. To oznacza, że mniej niż 2736 złotych dochodu w trzyosobowej rodzinie może ją kwalifikować do otrzymania pomocy. O jej przyznaniu decyduje jednak pracownik socjalny. Chodzi o to, by osoby, które nie robią nic, by polepszyć swoją sytuację, nie korzystały ze świadczenia pomocy społecznej. Jego wysokość sięga od 40 do 90 złotych miesięcznie na osobę w rodzinie, w zależności od poziomu zamożności - tłumaczy Ewa Taper.
MOPS pomaga też młodzieży w czasie wakacji. Tam gdzie odbywają się półkolonie, w szkołach rozdawane są dwa posiłki (dla prawie 2,5 tysiąca uczniów). Część dzieci przebywa na koloniach.
MOPS zmienia jednak wizerunek i nie chce być kojarzony z instytucją, do której przychodzi się jedynie po pieniądze. Chce być dla swoich klientów początkiem ich społecznej integracji.
- Zmieniamy wizerunek MOPS z instytucji, w której pracownik socjalny wypłaca zasiłki, na miejsce, które jest otwarte na nowe pomysły i ma swoje inicjatywy. Pozyskujemy unijne środki, animujemy pewne wydarzenia w środowiskach lokalnych. Bardzo zależy nam na tym, by osoby w wieku produkcyjnym nie siedziały bezczynnie. Nie zawsze potrzeba do tego wielkich pieniędzy, czasem wystarczy czas i ciężka praca pracowników socjalnych - zauważa dyrektor.