Chodzi o Grudziądzką Szkołę Wyższą. Problem pojawił się, gdy do bydgoskiego OIP wpłynęła skarga od kadry tejże uczelni na to, że nie dostaje wynagrodzeń.
[break]
Pracownicy zastrzegli, aby z ewentualnej kontroli wyłączyć dwoje inspektorów, którzy mieli prowadzić wykłady na GSW i otrzymać za nie wynagrodzenie. To zastępca Okręgowego Inspektora Pracy i jednocześnie p.o. jego rzecznika Emila Pankowska oraz inspektor Roman Wzorek.
To niejedyny problem, jaki ma bydgoski OIP. Pracownicy bydgoskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych od wielu miesięcy nie mogą doprosić się interwencji w sprawie mobbingu, jaki ma panować w oddziale. Zarzuty? Usuwanie doświadczonych pracowników, wydumane powody zwolnień na bruk, bezsensowne przenoszenie pracowników na inne stanowiska.
„Brak reakcji potraktujemy jako niechęć do podjęcia trudnego tematu - w końcu w instytucji państwowej takie problemy nie powinny występować. Dla nas znaczyć to będzie również, że bydgoski układ towarzysko-biznesowo-partyjny kwitnie i ma się bardzo dobrze” - piszą urzędnicy ZUS do OIP.
Na razie jednak OIP w Bydgoszczy wziął na wstrzymanie. Emila Pankowska wysłała nam e-maila następującej treści: „Informacja, dotycząca skarg wpływających do Państwowej Inspekcji Pracy, jest objęta tajemnicą służbową, zatem odpowiedź będzie dotyczyła działań kontrolnych, dotyczących wymienionych podmiotów oraz działalności inspektorów, o których Pan pyta. Odpowiedź na poniższe pytania zostanie Panu udzielona zgodnie z terminem wyznaczonym ustawą o dostępie do informacji publicznej, tzn. w ciągu najbliższych 14 dni”.
Inspekcja pracy jako jedno z wyznaczonych zadań ma walkę ze zjawiskiem mobbingu, czyli długotrwałego nękania w miejscu pracy. Tymczasem, jak już informowaliśmy, bydgoska inspekcja pracy sama musi tłumaczyć się z oskarżeń o mobbing. Kierownictwo wszystkiemu zaprzecza, jednak kilka osób, z którymi rozmawialiśmy, opisało nam praktyki mobbingowe w Okręgowym Inspektoracie Pracy. Mowa między innymi o krzykach na podwładnych i szykanowaniu niepokornych pracowników.