Z kłopotami i opóźnieniem odbyła się wczoraj zapowiadana w ubiegłym tygodniu konferencja prasowa Krzysztofa Rutkowskiego. Detektyw miał pod Włocławkiem wypadek samochodowy, więc mógł brać udział z spotkaniu z dziennikarzami za pośrednictwem laptopa. Do Biura Rutkowski zgłaszają się wciąż nowi poszkodowani w aferze finansowej, którą sam śledczy porównał wczoraj do sprawy Amber Gold.
Przekonał przyjaciel
W ubiegłym tygodniu podczas konferencji pojawiły się dwie kobiety, które na inwestycjach prowadzonych przez Krystiana J. z Nakła straciły kilkaset tysięcy złotych. Okazuje się, że oszukał on ponad 30 osób na kwotę przekraczającą 7 milionów złotych.
Wczoraj w hotelu „Pod Orłem” w Bydgoszczy pojawiła się tajemnicza kobieta, która także miała paść ofiarą oszusta. Nie ujawniono jej danych, a twarz skrywała kominiarka.
- Dlaczego zaufała Krystianowi J.? - pytał prowadzący konferencję Robert Rewiński, redaktor naczelny portalu Patriot24.
- Przekonał mnie i rodzinę nie tyle sam Krystian J., ale osoba jego przyjaciela i pracownika - mówiła poszkodowana. - Krystian obiecywał zyski. Miał te nasze środki inwestować...
Zobacz również:
Ile zarabia Krzysztof Rutkowski? [FOTOSTORY]
Sierżant z Bydgoszczy
- Tym „naganiaczem” był Piotr K., sierżant jednostki logistycznej z Bydgoszczy - stwierdził wczoraj Krzysztof Rutkowski. - Jak już dziś wiemy - wśród poszkodowanych byli także wojskowi weterani z misji, z Iraku... Ludzie, którzy poświęcali zdrowie dla ojczyzny. Z tego punktu widzenia, działania tego podoficera były wyjątkowo hańbiące. On sam zapewnia, że sam jest poszkodowany, ale na liście ofiar w wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy go nie ma...
Rutkowski wczoraj dokładnie przedstawił orzeczenie bydgoskiego sądu. Nie omieszkał go także ostro skrytykować.
INFO Z POLSKI 08.06.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju
Czytaj na następnej stronie >>
Niezgodnie z ustawą
Z wyroku wynika, że poszkodowanych jest trzydzieści osób praktycznie z terenu nie tylko Bydgoszczy i okolic, ale całego kraju. Miały powierzyć Krystianowi J. aż 7 milionów złotych.
- Czasami były to kwoty po pół miliona, czasami - jak w przypadku pani Lidii - dwa miliony - mówił śledczy, podkreślając, że skala strat i liczba poszkodowanych na pewno są większe. - Pani Lidii nie ma wśród poszkodowanych wymienionych w wyroku sądu, myślę więc, że kwota wyłudzeń może sięgać nawet 10 milionów - powiedział Rutkowski.
Szef biura zastanawiał się głośno, dlaczego bydgoski Sąd Rejonowy tak łagodnie potraktował Krystiana J.
- Samo oszustwo zostało umorzone, a oskarżony zapłacił karę 25 tysięcy złotych za to, że działał niezgodnie z ustawą o bankach - mówił. - W wyroku nie ma ani słowa o zwrocie pieniędzy. Krystian J. twierdzi, że je stracił, ale mamy prawo przypuszczać, że wcale tak nie jest. Zwłaszcza że jesteśmy na tropie kolejnych jego oszustw i mamy kolejnych poszkodowanych, których wyrok nie obejmuje.
Kasa u brokerów
Orzeczenie sądu i akt oskarżenia Krystiana J. obejmowały okres od 2009 roku do września 2013. Jego działanie miało polegać na przyjmowaniu niemałych środków finansowych w zamian obietnicy olbrzymiego zysku. Krystian J. twierdzi, że lokował pieniądze u firm brokerskich jako ich operator, a te inwestowały, ale bez powodzenia...
Apel do oszukanych
Rutkowski podkreślał wczoraj, że nie zgadza się z twierdzeniami, że środki powierzone Krystianowi J. można odzyskać jedynie składając pozew cywilny przeciwko niemu.
Zobacz również:
Seksowne gwiazdy pokazują piękne ciała na Instagramie [ZDJĘCIA, 18+]
- Dzięki działaniom biura udało się doprowadzić do sytuacji, w której poszkodowani kolejny raz zawiadomili organa ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a Prokuratura Rejonowa w Nakle na podstawie tych zawiadomień wszczęła postępowanie - mówiła gwiazda wczorajszej konferencji.
Rutkowski mówił także: - Naszym celem jest apelowanie i nakłonienie wszystkich poszkodowanych przez Krystiana J. do takich działań. Chodzi o to, żeby zgłaszali się do swoich prokuratur, składali zawiadomienia, albo od razu kierowali się do najbliższej jednostki policji, od razu do śledczych z Nakła. Ta sprawa urasta już do problemu społecznego, poszkodowani są z całego kraju, nie odzyskali swoich pieniędzy, a tłumaczenia Krystiana J., że inwestował bez powodzenia, nas nie zadowalają.
Polub "Express" na Facebooku