Czy Polonię stać na ekstraligę?

Za niespełna 4 miliony złotych pozostaje walka o utrzymanie. Sytuację mogłaby poprawić informacja o przebudowie stadionu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 196812" sub="Polonia kilkakrotnie znajdowała się już na zakręcie, ale zawsze wychodziła na prostą. Jak będzie tym razem? Fot.: Michał Szmyd">

Obecny sezon Polonia kończy z długiem przekraczającym 1,7 miliona złotych. Dziura w budżecie to przede wszystkim pokłosie kulejącej frekwencji, nieco mniejszych niż zakładano wpływów od sponsorów i konieczności spłacania długu z poprzednich lat.<!** reklama>

Ratusz dał na obecny sezon 3,3 mln zł i już dawno zapowiedział, że nie dołoży ani złotówki. Były prezes Marian Dering zaproponował więc, aby klub zaciągnął kredyt, zasypał bieżącą dziurę w budżecie, a zobowiązania wobec banku spłacał w trzech ratach po ok. 600 tysięcy rocznie.

Kasy będzie mniej

Taki ruch sprawi, że żużlowa spółka mieć będzie mniej pieniędzy na funkcjonowanie w sezonie 2013. Z naszych wyliczeń wynika, że Polonia może maksymalnie uzbierać niespełna 6 mln zł. Na tę kwotę składa się 3,3 mln od miasta (dokapitalizowanie spółki + kasa z puli na promocję Bydgoszczy), 500 tysięcy od sponsora rozgrywek (Enea i telewizja) oraz 2 miliony z biletów i umów sponsorskich. Tych ostatnich mogłoby być więcej, ale po awanturze towarzyszącej czwartkowym obradom „Okrągłego Stołu”, część darczyńców zapowiedziała wycofanie dalszego wsparcia dla klubu...

Na pensje dla zawodników klub będzie mógł jednak przeznaczyć niespełna 4 miliony złotych. Dlaczego? Bo 600 tysięcy pochłonie rata kredytu, a 1,5 mln zł to wydatki na funkcjonowanie klubu (organizacja imprez, pensje itd.). Za takie pieniądze ciężko będzie zbudować przyzwoitą drużynę. Pewnym wyjściem byłoby wprowadzenie regulaminu finansowego na poziomie 4 mln zł, ale w to, że wszyscy prezesi będą go przestrzegać, wierzą tylko niepoprawni optymiści.

Potrzeba minimum 4,5 miliona

Zarobki zawodników Polonii w znacznej mierze uzależnione są od ich postawy na torze. Oczywiście stawki są różne, ale należy przyjąć średnią na poziomie 3 tysięcy złotych za punkt. W tym roku nasi żużlowcy wywalczyli z bonusami 877 oczek, co przekłada się na wydatek rzędu 2,6 mln złotych.

Do tego trzeba dodać jeszcze kwoty za samo parafowanie umów. Tutaj stawki też są zróżnicowane, ale można przyjąć, że siedmiu zawodników podstawowego składu wyceni swoje parafki na łączną kwotę dochodzącą do 2 mln zł.

Jeżeli przyjmiemy, że skład się wiele nie zmieni, a zawodnicy punktować będą na zbliżonym do tegorocznego poziomie, to okaże się, że nowy prezes będzie musiał wydać na pensje żużlowców ok. 4,6 mln zł. Problem w tym, że najprawdopodobniej takich pieniędzy mieć nie będzie. Jeśli sponsorzy nie zaczną nagle walić drzwiami i oknami, to następca Mariana Deringa, aby znów nie narobić długów, będzie musiał budować zespół za niespełna 4 miliony złotych. A to oznaczać może rozpaczliwą walkę o utrzymanie.

Śladami Włókniarza?

Z naszych szacunków wynika, że takie pieniądze wydały na pensje władze Włókniarza, który do ostatniej kolejki walczył o uniknięcie baraży (ostatecznie częstochowianie zajęli ósmą, ostatnią bezpieczną pozycję). Problem w tym, że tak słabego zespołu bydgoscy kibice nie będą chcieli oglądać. Na trybunach może więc zasiadać mniej widzów niż w tym roku. A to oznacza z kolei mniejsze wpływy z biletów i kłopoty z dopięciem budżetu...

Stadion sygnałem dla sponsorów

Pewnym ratunkiem dla bydgoskiego żużla może być oficjalna informacja o rozpoczęciu przebudowy stadionu. To byłby czytelny sygnał dla sponsorów, że warto inwestować w Polonię. Z nieoficjalnych informacji „Expressu” wynika, że ratusz mocno nad tym pracuje. Nie jest wykluczone, że decyzja o modernizacji obiektu ogłoszona zostanie równolegle z podaniem do publicznej wiadomości nazwiska nowego prezesa spółki.

A konkurs na sternika Polonii trwa w najlepsze. Zgłosiło się już kilku chętnych. W tym gronie jest jedna kobieta.