https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy on zarażał także w Bydgoszczy?

Waldemar Piórkowski Jarosław Jakubowski
Nie jest wykluczone, że wśród ofiar 47-latka z Giżycka, który mógł świadome zarażać wiru- sem HIV, mogą być mieszkanki naszego regionu.

Nie jest wykluczone, że wśród ofiar 47-latka z Giżycka, który mógł świadome zarażać wiru- sem HIV, mogą być mieszkanki naszego regionu.

<!** Image 4 align=right alt="Image 100787" sub="Wiesława S. zatrzymano dwa dni temu w Krakowie. Fot. Archiwum ">Wiesław S. pojawił się dwa lata temu na wieczorze autorskim bydgoskiego poety Ryszarda Częstochowskiego. Sam próbował pisać.

Narkoman, poeta i zabójca?

Było to 13 września 2006 roku. Ryszard Częstochowski prezentował swój nowy tom wierszy w Kawiarni Artystycznej „Węgliszek”. Wśród gości pojawili się wtedy podopieczni ośrodka Markotu w Toruniu, między innymi Wiesław S., którego policja podejrzewa o zarażenie HIV 15-letniej dziewczyny i o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt innych takich czynów.

Ale wtedy nie sprawiał wrażenia osoby niebezpiecznej.

- Po spotkaniu podszedł do stolika, krótko rozmawialiśmy. Zwierzył się, że sam pisze wiersze, okazało się też, że mamy w środowisku literackim wspólnego znajomego. Dałem mu tomik z dedykacją - mówi Ryszard Częstochowski.

<!** reklama>Czy już wtedy Wiesław S. mógł uprawiać swój zbrodniczy proceder? - Przyjechał do Bydgoszczy w grupie z wychowawcą, więc nie przypuszczam, żeby wtedy rozrabiał - dodaje Ryszard Częstochowski.

<!** Image 3 align=right alt="Image 100787" sub="Po tym jak proponował seks 15-latce poznanej przez internet Fot. Archiwum ">Okazuje się, że Wiesław S. przebywał przez pewien czas także w Toruniu.

Rozpoznany na zdjęciach

Do naszej redakcji dotarły informacje od osób, które po zatrzymaniu Wiesława S. i ujrzeniu zdjęć mężczyzny opublikowanych w mediach są przekonane o tym, że przez wiele miesięcy przebywał on również w Toruniu. Pojawiły się również sygnały, że Wiesław S. mógł przez pewien czas mieszkać w toruńskim domu Monaru przy ulicy Dybowskiej.

- Rzeczywiście przebywał tu od lata 2006 do grudnia 2007 - mówi Leszek Urbańczyk, kierownik toruńskiego domu Monaru. - Nie był ani specjalnie uciążliwy, ani też specjalnie nie wyróżniał się pozytywnie. Moim zdaniem, tak naprawdę nie chciał sobie poradzić ze swoimi problemami. Był u nas niejako na przeczekanie. Miał zamiar w końcu wyjechać. I tak też się stało.

Wiesław S. opuścił dom w Toruniu przed Świętami Bożego Narodzenia w 2007 roku. Podał fałszywą przyczynę wyjazdu. Mówił, że matka jest umierająca i musi ją odwiedzić. Ona natomiast potem się skontaktowała się z toruńskim ośrodkiem i okazało się, że jej ciężki stan zdrowia był nieprawdą.

W toruńskim domu przy Dybowskiej wiedziano o chorobie Wiesława S., ale jak zapewnia kierownictwo do żadnych intymnych kontaktów z kobietami tu nie dochodziło, ponieważ obowiązuje w ośrodku całkowita abstynencja seksualna. Wiesław S. mógł jednak spokojnie wychodzić poza ośrodek.

Przez pewien czas uczył się również w toruńskim Centrum Kształcenia Ustawicznego.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski