https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Człowiek z magla

Mariusz Załuski
Co to były za emocje! Kiedy do Polski dotarły pierwsze reality shows, z Big Brotherem na czele, uczeni ludzie rozpaczali nad upadkiem Polski, a szaraczkowie deprawowali się radośnie przed ekranami. Sam kiedyś brałem udział w najpoważniejszej na świecie debacie naukowej, gdzie panowie filozofowie godzinami biadolili nad nikczemnością kultury podglądactwa. Scenariusze były zresztą bardziej niż ponure. A to, że już za rok ludzie będą mordowali się na ekranie. A to, że cudzołożyć będą publicznie za telewizyjne srebrniki.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Co to były za emocje! Kiedy do Polski dotarły pierwsze reality shows, z Big Brotherem na czele, uczeni ludzie rozpaczali nad upadkiem Polski, a szaraczkowie deprawowali się radośnie przed ekranami. Sam kiedyś brałem udział w najpoważniejszej na świecie debacie naukowej, gdzie panowie filozofowie godzinami biadolili nad nikczemnością kultury podglądactwa. Scenariusze były zresztą bardziej niż ponure. A to, że już za rok ludzie będą mordowali się na ekranie. A to, że cudzołożyć będą publicznie za telewizyjne srebrniki.

Stało się zaś to, co się miało stać. Reality shows spowszedniały, publika przekonała się, że to dokładnie taki sam program jak inne. Że tak jak wszędzie rozdaje się tu role i przydziela scenariusze. Do tego zwyklacy w roli gwiazd też się opatrzyli - zabawni byli na początku, ale szybko okazało się, że profesjonaliści są zabawniejsi. Zresztą zmierzch reality shows zlał się u nas z triumfami fachmanów od PR, dzięki którym reality w życiu publicznym mamy takie, że najlepsze hity telewizyjne wysiadają. Ot, choćby prezentowany w tym tygodniu serial sejmowy „Komisja Regulaminowi goni Ziobrę”. Piękna reżyseria parogodzinnego horroru - obie strony grały na swój żelazny elektorat i obie coś tam ugrały, bo elektoraty odbierały cały ten cyrk po swojemu, niespecjalnie przejmując się zgorszeniem publicznym. PiS-owscy bojowcy przechodzili samych siebie, bo wykrzykiwanie do posłów Czumy i Niesiołowskiego „precz z komuną” zażenowało nawet najwierniejszych miłośników braci K., ale Platforma też jakby troszeczkę przegięła, żałośnie kuglując terminami i ciągnąc tę komisję do bólu, choć można ją było przerwać w dwie minuty.

Ale to nie jedyny reality show, o którym szumiało w tym tygodniu. Otóż, jak poinformował „Dziennik”, trwają debaty o programie „Singielki”. Nadawać czy nie? To kolejny reality show z akcją fabularną, bo taka jest kolejna odsłona tego gatunku. Oto gromadka samotnych matek wybiera sobie spośród dostarczonych kandydatów facetów dla siebie. Format szwedzki, w naszych warunkach lekko kontrowersyjny, choć samotnych matek u nas też dostatek. Niestety nie podano, jakie nagrody telewizja daje owym męskim kandydatom za kandydowanie. Najzabawniejsze jest to, że miałaby w to wejść nasza telewizja publiczna, walcząca gorliwie o widza. Jury można by ułożyć z dotychczasowych gwiazd „jedynki”. Doda z Nataszą Urbańską oceniałyby kandydatów, a Jan Pospieszalski rozmawiałby z samotnymi matkami o właściwej wizji rodziny.

A że fabularne reality shows mają się dobrze świadczy to, że Puls wystartuje z „Co masz do stracenia”, gdzie tuzin Polaków szczupłych inaczej będzie się publicznie odchudzał, a Polsat z „Rankingiem gwiazd”, w którym ludzie znani z tego, że są znani, będą się oceniali nawzajem. I to może być ciekawe, bo jak realizatorzy się postarają, to wyjdzie im najdroższy magiel świata.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski