Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych wzywa swoich członków do uaktualnienia danych. Wymaga jednak opłacenia zaległych składek.
Informacje, między innymi, o czasie przebywania w obozach, mają pomóc w uzyskaniu od strony niemieckiej dodatku pielęgnacyjnego, który od lat otrzymują już więźniowie hitlerowskich obozów w Europie. Szanse na jego uzyskanie członkowie związku oceniają na 80 procent.
<!** reklama>- To oburzające, jak traktuje się starszych ludzi. Byłem w siedzibie przy ulicy Morskiej. Ze mną było kilkanaście innych osób. Część o kulach, część wsparta na młodszej części rodziny. Żadnych krzeseł, ławek, prośba o telefon do prezesa pozostawała bez odpowiedzi. Wreszcie wszedłem do gabinetu, a tu okazało się, że aby zapisać się na listę i uaktualnić swoje dane, muszę zapłacić składkę za trzy lata wstecz. Przecież to jawne naciąganie ludzi, którzy ledwie wiążą koniec z końcem i którzy przyszli w nadziei na uzyskanie jakiejś gratyfikacji za swoje cierpienia. Przecież wszystkie umowy z Niemcami zostały już podpisane, innych pieniędzy nie będzie, więc po co ta cała akcja? - denerwuje się jeden z byłych więźniów. - Nie spodziewaliśmy się, że przyjdzie do nas tak wiele osób. Z 10 naszych kół mamy już kilkaset zgłoszeń. Następnym razem wystawimy dla oczekujących krzesła i ławeczkę, ale nie mamy ich tyle, żeby wszyscy mogli usiąść - przyznaje prezes Michał Sypniewski. Potwierdza jednocześnie, że aby znaleźć się na liście, trzeba zapłacić zaległe składki - maksimum 112 złotych. - Takie było polecenie zarządu głównego. Prawda jest taka, że ludzie byli zainteresowani funkcjonowaniem w związku, gdy mogli coś zyskać. Gdy zakończyły się wypłaty odszkodowań, nie płacili. Teraz, gdy znów jest możliwość otrzymania pieniędzy, wracają, ale składek płacić dalej nie chcą - mówi prezes. - A my pracujemy społecznie. Jesteśmy na wielu uroczystościach, prowadzimy korespondencję, musimy kupić kwiaty na pomniki. To są koszty. Nie mamy nawet telefonu służbowego, żeby je obniżyć. Tymczasem brakuje często ludzi do wystawienia sztandarowego pocztu. Nikt jednak nie musi płacić, może załatwić te sprawy sam. I na własny koszt.