„Tu obowiązuje strój godny, nie swobodny” - plakaty takiej treści latem wywieszają proboszczowie. To nagonka na roznegliżowanych wiernych, którzy rozpraszają innych.
- Młode kobiety ubierają się czasem jak tancerki go-go - mówi ksiądz Jan Andrzejczak, proboszcz parafii p.w. Matki Boskiej Królowej Męczenników w bydgoskim Fordonie. - Spódniczki są czasem tak krótkie, że lepiej, żeby taka panienka nie klękała, bo byłoby widać bieliznę. Kościół to strefa sacrum, miejsce modlitwy, skupienia. Nie ma tu miejsca na minimalistyczne stroje. Nie chodzi tylko o rozpraszanie, ale o szacunek. Faceci w szortach też nie powinni się wybierać na mszę, chyba, że się wcześniej przebiorą.
<!** reklama left>W nakielskiej parafii św. Wawrzyńca księża nie zamierzają rozliczać za modę indywidualnie i przez mikrofon - Nas moda wcale nie interesuje - odparowuje ks. Marek Januchowski. - Apelujemy podczas ogłoszeń parafialnych, że o stroju trzeba pomyśleć, najwyżej prywatnie, po cichu mógłbym coś powiedzieć „roznegliżowanej” osobie, nie publicznie. Sprawa dotyczy młodych ludzi. Osiemdziesięcioletnie parafianki zawsze ubierają się godnie. Przy okazji dodam, że my, księża dajemy w tym temacie dobry przykład. W kościele ubrani jesteśmy w sutanny i koloratki - mówi.
- Do opery, do teatru, w odwiedziny, czy na ślub raczej ludzie nie idą byle jak ubrani, a dlaczego mieliby tak się odziewać przy okazji mszy świętej? - argumentuje ks. Andrzejczak.
Problem dotyczy bardziej miasteczek położonych nad morzem. Proboszcz z Kołobrzegu ustawił przy drzwiach do świątyni kleryków. Zbyt roznegliżowanym kobietom przyszli księża wręczają chusty. Podobno niektóre katoliczki trzeba było nimi owinąć od stóp do głów.
- Włochy, Hiszpania, Wenecja, Florencja i nie tylko tam, do kościołów w niegodnym stroju się nie wejdzie, ochrona nie przepuści. - przytacza przykład ks. Andrzejczak. - Ramiona i kolana mają być zakryte.