Nie wszystkich stać na kupno rasowego psa u hodowcy. Większość z nas, by zaoszczędzić parę groszy, wybiera pseudohodowców. Nie zawsze jednak jest to dobra decyzja.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27249" >Przekonała się o tym mieszkanka Świecia, Barbara Chrzanowska, która dwa tygodnie temu, skuszona okazyjną ceną, kupiła pieska.
- Chciałam małe zwierzątko, więc zdecydowałam się na foksteriera - wyznaje Barbara Chrzanowska. - Jednak gdybym wiedziała, przez co będę musiała przechodzić, zdecydowałabym się na zakup u prawdziwego hodowcy.
Mieszkanka Świecia znalazła ogłoszenie w gazecie i zadzwoniła pod wskazany numer. Rzekomy hodowca dawał możliwość wyboru foksterierów i owczarków niemieckich. Ponadto zapewniał, że psy są rasowe, szczepione i odrobaczone.
- Tak jednak nie było - komentuje Barbara Chrzanowska. - Już na drugi dzień od zakupu, suczka zaczęła źle się czuć. Pojechaliśmy z mężem do weterynarza i przeraziliśmy się diagnozą. Jak się okazało piesek nie był ani szczepiony, ani odrobaczony. Przez ponad tydzień „Perła” otrzymywała kroplówki i walczyła o życie. Teraz jest już lepiej, ale musiałam ponieść spore koszty leczenia.
<!** reklama left>To nie jedyny taki przypadek, kiedy mieszkaniec Świecia kupuje czworonoga niewiadomego pochodzenia.
- Ten piesek był naprawdę w ciężkim stanie - informuje Piotr Machel, właściciel lecznicy dla zwierząt przy Dużym Rynku w Świeciu. - Musiał otrzymywać kroplówki i zastrzyki. Dopiero u nas został zaszczepiony. Muszę z przykrością stwierdzić, że bardzo często przychodzą do nas ludzie z takimi zaniedbanymi szczeniakami.
Jak dodaje Piotr Machel, psy kupowane są zazwyczaj od rolników, którzy nie kwapią się do tego, by zaszczepić zwierzęta.
- Przyszła do nas także inna osoba, która również zakupiła pieska z tego miotu. On, niestety, zdechł. Przestrzegam więc wszystkich, by sprawdzili ludzi, od których zamierzają wziąć zwierzęta i zachęcam, by za każdym razem żądali ich książeczki z aktualnymi szczepieniami - podkreśla Piotr Machel.
„Express” zadzwonił do osoby, która sprzedała „feralne” pieski i przedstawiliśmy jej całą sytuację.
- Nie muszę się pani tłumaczyć - stwierdziła tylko mieszkanka Dąbrówczyna, właścicielka „hodowli”. - To moja sprawa, jakie psy sprzedaję i nie poczuwam się do odpowiedzialności.
Na pytanie, czy ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, rzuciła tylko słuchawką.