Były tzw. czarne punkty, teraz na drogach regionu pojawiają się zegary śmierci. Brzmi jak tytuł horroru, ale właśnie horror każdego dnia dzieje się na szosach.
<!** Image 3 align=none alt="Image 181701" sub="Zegary śmierci to część programu „Drogi Zaufania”, prowadzonego przez GDDKiA, który ma ograniczyć liczbę wypadków, do których dochodzi na polskich drogach
Fot.: Tymon Markowski">
Wczoraj zegar śmierci pojawił się na drodze krajowej nr 25 w okolicach Tarkowa. Obok plansz ułożono czarny worek, symbolizujący ofiarę wypadku.
To jeden z happeningów, ilustrujących tragiczne statystyki na polskich drogach. Na planszach widać zarys ofiary wypadku, napis „Drogowy zegar śmierci 2010”, a pod nim wstrząsające liczby. Zabici: 3907, ranni: 4952. Kolejne dane za 2010 rok są równie wymowne: 1235 - zabici piesi, 455 - zabici pijani kierowcy, 140 - zabici rowerzyści, 234 - zabite dzieci.
- Zegary śmierci mają uświadomić kierowcom, że za tymi liczbami stoją ludzkie tragedie. Stąd też pomysł z czarnymi workami na zwłoki - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Drogowcy mają swoje zdanie na temat kontrowersji, jakie wywołuje ich akcja. - Często słyszymy, że wypadków by nie było, gdyby powstawało więcej dróg. Ale to fałszywe tłumaczenie. W ostatnich latach zbudowaliśmy wiele nowych odcinków, a liczba wypadków nie maleje. Na przykład droga krajowa nr 10 między Bydgoszczą a Toruniem. Są wysepki zwalniające, znaki aktywne, a liczba wypadków jak przed remontem. Kierowcy jeżdżą po prostu szybciej. Dopóki to się nie zmieni, sytuacja na naszych drogach będzie zła - dodaje Tomasz Okoński.
Akcja Zegary śmierci to część prowadzonego przez GDDKiA już od 2007 roku programu „Drogi Zaufania”. Jego celem jest zmniejszenie liczby wypadków śmiertelnych na szlakach komunikacyjnych w Polsce o 75 procent do 2013 roku.
<!** reklama>
Happeningi pod nazwą „Zegary śmierci” polegają na rozstawieniu 12 billboardów ze statystykami wypadków, dwóch megabordów z ostrzeżeniami oraz czarnych worków. Billboardy zostaną umieszczone na poboczu drogi po sześć w każdym kierunku jazdy.
W województwie kujawsko-pomorskim takie happeningi odbyły się już, poza Tarkowem, w okolicach Kruszwicy i Radziejowa (droga krajowa nr 62), a do soboty włącznie Zegary śmierci pojawią się w Złotnikach Kujawskich i okolicach Brzozy (droga krajowa nr 25) oraz w Złejwsi Wielkiej i Czarnowie (droga krajowa nr 80).
Zapytaliśmy naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Bydgoszczy, insp. Wiesława Rzyducha, jak ocenia tego rodzaju kampanie społeczne.- Mam mieszane uczucia. Cel jest słuszny, ale takie akcje prowadzi się od lat i jakoś nie widać efektów. Przy naszych drogach stoi mnóstwo krzyży. Trudno powiedzieć, że wpływają na to, że kierowcy zdejmują nogę z gazu. Powinno być bardziej precyzyjne egzekwowanie prawa na drodze, od kierowców, żeby nie przekraczali dopuszczalnej prędkości, nie wyprzedzali na podwójnej ciągłej i nie wjeżdżali na czerwonym świetle. Również od pieszych, żeby poruszali się lewą stroną jezdni - mówi ins. Rzyduch.
Zegar śmierci wciąż tyka
- Na drogach krajowych nr 1 i 10 wzrosła liczba wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
- Na „1” w tym roku zginęło już 25 osób, na „10” - 27
- W tym samym okresie ubiegłym roku na „1” życie straciło 19 osób, a na „10” - 9