https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cynk mieli z... policyjnej toalety

Grażyna Ostropolska
Łapówkarski układ policjantów i laweciarzy, o którym „Express” pisał od kilku lat, trafił w końcu pod lupę Temidy. Ważą się winy. Są już pierwsze wyroki.

Łapówkarski układ policjantów i laweciarzy, o którym „Express” pisał od kilku lat, trafił w końcu pod lupę Temidy. Ważą się winy. Są już pierwsze wyroki.

<!** Image 3 align=right alt="Image 105721" sub="W Bydgoszczy laweciarze muszą się nagimnastykować, aby zarobić. Wypadków jest mniej niż lawet Fot. www.woj-dar.pl">Brali haracz od właścicieli lawet. Za każdą informację o drogowej kolizji dostawali od 50 do 500 zł. Dziewięciu policjantów z sekcji ruchu drogowego KMP w Bydgoszczy stanęło przed sądem.

Są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i przyjmowanie łapówek. Liderem okazał się Piotr L. Prokuratura wyliczyła, że w latach 2004 - 2007 (śledztwo objęło tylko ten okres) przyjął od przewoźników co najmniej 35 tys. zł. Zgubiła go pazerność. Budował dom, a policyjna pensja: 2 600 brutto była niewystarczająca. Trochę dorabiał sobie nocami, jeżdżąc na taksówce. Ustawiał „gapę” na dachu 10-letniego mercedesa, rano ją zdejmował i jechał do komendy. Praca w dyżurce dawała mu kolejne profity. Za informacje o kolizjach drogowych brał łapówki od czterech laweciarzy. Jednego: Wiesława W. szczególnie faworyzował. Dostał od niego telefon komórkowy do rozmów poufnych.

- Podczas rozmowy ze zgłaszającym kolizję, wciskałem numer telefonu Wiesława W., a on odbierał i słuchał - wyznał Piotr L. w prokuraturze. - Ja powtarzałem kluczowe słowa: nazwy ulic i skrzyżowań, aby W. miał pewność, gdzie to się dzieje. Zdarzało się też, że aby przekazać mu wiadomość, wychodziłem do toalety - wyjawiał śledczym techniki przepływu tajnych informacji z policji do biznesu. Haracz od auta, wymagającego tylko holu, wahał się od 50 do 100 zł. Za takie, które po kolizji trafiało do blacharza policjant otrzymywał 40,0 - 500 zł. W końcu wdzięczny blacharz też dawał laweciarzowi prowizję. I to niemałą.

<!** reklama>Piotr L. tłumaczył śledczym, że był świadom konsekwencji, a korupcyjny proceder bardzo go stresował: - Inni przewoźnicy mieli do mnie pretensje, że rzadko do nich dzwonię. Mówiłem Wiesławowi W., że psychicznie tego dłużej nie zniosę. Miałem zamiar skończyć pracę w policji.

Wiesław W. i dwóch innych laweciarzy: Rafał F. i Sylwester A. już mają wyroki: od 1,3 do 1,8 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Przyznali się do winy, dobrowolnie poddali karze, nie chcieli procesu. Jeden z przewoźników opowiedział, jak dokumentował rozliczenia z policjantami: - Prowadziłem szczegółowe notatki w kalendarzach. Zapisywałem inicjały policjanta i robiłem kółko. Gdy zapłaciłem mu już za informację, to do kółka wpisywałem kwotę.

Szczegółową ewidencję prowadził nie bez powodu. - Gdy na miejscu kolizji było 2 policjantów, a ja zapłaciłem jednemu, to bywało, że drugi zgłaszał się z takim samym żądaniem - tłumaczył.

Gdzie są te notatki? Czy będą one dowodem w sprawie? O tym w publikacji poniżej.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski