- Dbam o oczy i regularnie przechodzę badania w klinice okulistycznej w Bydgoszczy. Z przerażeniem stwierdzam, że coraz częściej spotykam tam rodziców z dziećmi – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec Wyżyn.
Spostrzeżenia naszego Czytelnika potwierdza profesor Bartłomiej Kałużny, kierownik Kliniki Okulistki i Optometrii „Oftalmika”. Jego zdaniem, jeszcze kilka lat temu krótkowzroczność dotykała 10-12 procent młodzieży, teraz to blisko 30 procent.
- W ciągu dekady możemy dojść do poziomu pięćdziesięciu procent – alarmuje.
Jakie są główne przyczyny takiego stanu rzeczy? Pierwsza to genetyka. Jeżeli którekolwiek z rodziców ma krótkowzroczność, to dziecko ma niewielkie szanse na jej uniknięcie. Drugi to wszelkiego typu urządzenia elektroniczne, które stały się nieodłączną częścią naszego życia. Jak wiadomo dzieci i młodzież nie korzystają z nich jedynie w celach edukacyjnych. Im mniejsze urządzenie, im bliżej je trzymamy, tym szybciej pojawia się krótkowzroczność.
- Problem krótkowzroczności u dzieci i młodzieży nasilił się w czasie pandemii. Praca zdalna, wielogodzinne siedzenie przed ekranami komputerów, to główne powody – mówi nam jeden z lekarzy-okulistów, który praktykuje m.in. w jednej z przychodni na Bartodziejach.
Jak nie dopuścić do rozwoju krótkowzroczności u naszych pociech? - Problem krótkowzroczności u dzieci i młodzieży nasilił się w czasie pandemii. Praca zdalna, wielogodzinne siedzenie przed ekranami komputerów, to główne powody – mówi nam jeden z lekarzy-okulistów, który praktykuje m.in. w jednej z przychodni na Bartodziejach. Jeżeli dziecko chce obejrzeć np. bajkę, to lepiej niech to zrobi na dużym ekranie telewizora (smartfona łatwo można do niego podpiąć).
Pamiętajmy też o przerwach: 2-3 minuty po 20 minutach patrzenia w ekran. Dotyczy to również dorosłych.
Dzieci i młodzież powinny ponadto sporo czasu spędzać na świeżym powietrzu. W tym czasie do organizmu dostarczana jest witamina D, bardzo ważna dla oczu. Jej niedobór jest potwierdzonym czynnikiem rozwoju krótkowzroczności.
