Od 12 lat Argentyna była poza zasięgiem Kolumbii. To jednak nie wszystko. Aż osiem lat Kolumbijczycy czekali, by pokonać bramkarza „Albicelestels”. W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego udało się dokonać jednego i drugiego. W swoim inauguracyjnym meczu w Copa America Kolumbia pokonała jednego z faworytów do mistrzostwa 2:0.
Po dwóch przegranych finałach Copa America i słabym mundialu nowa reprezentacja Argentyny ze starymi gwiazdami (Messim, Di Maria i Aguero) miała wreszcie coś wygrać. - Chciałbym wygrać bardziej dla Leo niż dla siebie. Gdy z nim rozmawiam, często mówi: „Módl się, żeby pewnego dnia i nam się udało”. To jest to, czego on chce najbardziej, podobnie zresztą jak każdy z nas - mówił przed turniejem Sergio Aguero.
Turniej w Brazylii piłkarze Lionela Scaloniego zaczęli najgorzej jak mogli. Choć Leo Messi wcielił się w rolę Roberta Lewandowskiego przed mundialem w Rosji i ostrzegał, że nie wszystko jest tak kolorowe, jakby się wydawało. „Messi ma rację, nasz zespół nie jest kandydatem do wygrana Copa America. Jego słowa nie były tylko poprawnością polityczną i znalazły swoje potwierdzenie w rzeczywistości już w pierwszym meczu” - napisał po porażce dziennik „La Nacion”.
„Historia pokazuje, że reprezentacja Argentyny zawsze jest kandydatem do wygrania wielkiego turnieju. Ale nasz pierwszy mecz na Copa America w Brazylii przypomina, że rzeczywistość waży więcej niż historia. Porażka 0:2 z Kolumbią oznacza, że nasza teraźniejszość jest taka, że próbujemy coś zbudować, ale wciąż brakuje nam zbyt wielu cegieł” - napisali dziennikarze „Clarin”.
W grupie z Argentyną jest jeszcze Paragwaj i Katar, który razem z Japonią został zaproszony do turnieju. Transmisje z Copa America można oglądać na antenach Polsatu Sport.
